Wąska rotacja, kontuzje i wiele wysokich porażek sprawiło, że Wiktor Rycerz dostał w sezonie 2014/2015 sporo szans. Bez dwóch zdań je wykorzystał, stając się nawet bohaterem w starciu z MKS Dąbrowa Górnicza. Rozgrywający zebrał w ataku decydującą piłkę i zapewnił Siarce Tarnobrzeg wygraną. Trener Zbigniew Pyszniak na każdym kroku podkreślał, że w kolejnych rozgrywkach będzie ważnym ogniwem w rotacji. Rzeczywistość jest jednak zupełnie inna, a Rycerz nie dostaje szans. Dlaczego?
- Prawda jest bolesna, ale czasem trzeba to po prostu powiedzieć. Dostał szansę w Przemyślu, mamy z nimi podpisaną umowę szkoleniową. Wychodził na parę minut i robił po 3-4 straty. Są z niego niezadowoleni, sprawia wrażenie, jakby się cofał. Zażartowałem nawet, że klęknę przed nim, żeby było dobrze. Nawet jak grali w juniorach, to trener rywali był zdziwiony jego postawą - mówi szczerze trener Siarki.
W Przemyślu poza Rycerzem ogrywają się także Jakub Patoka i Piotr Pandura. O ile ten pierwszy bardziej szykowany jest tam na play-off, to Pandura wykorzystał swoją szansę. Nie można tego niestety powiedzieć o Wiktorze Rycerzu.
- Zrezygnowali z niego. To nie jest tak, ze ja jestem przeciwko niemu. Rękę się cały czas podaje, ale w pewnym momencie się ona kończy. Jak człowiek nie chce, to obojętnie co się robi, to nic z tego nie będzie. Nawet na treningach się go prosi, ale on ciągle zmęczony. Już zostaje chyba tylko humorystycznie reagować, skoro prośby i krzyk nie działają - dodaje Zbigniew Pyszniak.
Sytuacja jest o tyle ciekawa, że w tym sezonie póki co słabo wypada kreowany na jednego z liderów Eugene Harris. Byłaby to duża szansa dla wychowanka Siarki na to, by zrobić krok do przodu i znów otrzymać szansę na pokazanie się w ekstraklasie.
- Chciałbym, żeby to był zawodnik na ileś lat dla Siarki. Jeśli widzę, że Pandura pracuje i są efekty, to daje mu szansę. Rycerz musi jednak tego chcieć, nie mogę go teraz na mecze wypuszczać - przyznaje opiekun tarnobrzeżan.