- Dla nas był to bardzo ważny mecz ze względu na to, że przystępowaliśmy do niego po dwóch porażkach wyjazdowych i nie mogliśmy sobie pozwolić na kolejną przegraną. To nieco usztywniło zespół, bo takie porażki w końcówkach zawsze zostają w głowach zawodników. Cieszę się, że udało się to przełamać - mówi David Dedek, szkoleniowiec AZS-u Koszalin.
Spotkanie z MKS-em Dąbrowa Górnicza nie należało jednak do tych najprostszych. Koszalinianie musieli zostawić sporo zdrowia na parkiecie, aby sięgnąć po kolejne dwa punkty w Tauron Basket Lidze.
Jeszcze na sześć minut przed końcem niedzielnego spotkania po celnym rzucie Rashauna Broadusa goście z Dąbrowy Górniczej prowadzili 72:69 i byli na najlepszej drodze do odniesienia zwycięstwa. W kolejnych minutach MKS mylił się jednak na potęgę, co wykorzystali gospodarze.
- MKS grał naprawdę twardo w tym meczu. Na pięć minut przed końcem mieli swój rytm, objęli prowadzenie. Wówczas jednak udało się mam ich zatrzymać. Zagraliśmy twardo w defensywie. To był klucz do sukcesu - zaznacza Dedek, który zwraca uwagę na dwa elementy: zbiórki (wygrane 38:30) i powstrzymanie w najważniejszych momentach obwodowych graczy MKS-u.
- Walczyliśmy twardo na deskach, szczególnie w drugiej połowie. Kontrolowaliśmy ten element gry. Wiem, że Dower zrobił nam sporo krzywdy. Poza tym dąbrowianie często wbiegali pod kosz i mieliśmy z tym problemy, ale na całe szczęście w najważniejszych momentach udało się ich powstrzymać - podkreśla Słoweniec.
AZS Koszalin z bilansem 6:5 zajmuje ósme miejsce w tabeli. W najbliższy poniedziałek Akademicy na wyjeździe zagrają z Asseco Gdynia. Początek spotkania o godzinie 20:35. Bezpośrednią transmisję przeprowadzi stacja Polsat Sport.