Asseco Gdynia wybite z rytmu

Koszykarze Asseco Gdynia w ostatnim czasie zdecydowanie więcej trenują niż grają. Brak rytmu meczowego odbija się na ich postawie na parkiecie. Teraz znów mają 10-dniową przerwę. Jak zagrają z AZS-em Koszalin?

Kalendarz rozgrywek został tak ułożony, że koszykarze Asseco Gdynia w październiku na przestrzeni trzech tygodni rozegrali aż sześć spotkań. Taki rytm bardzo odpowiadał żółto-niebieskim, bo wygrali pięć meczów.

W listopadzie jednak znacznie więcej trenowali niż grali. W ostatnim miesiącu zaledwie dwa spotkania. 9 listopada na wyjeździe przegrali z Anwilem Włocławek, ale później zrehabilitowali się i pokonali BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski.

Później mieli kolejną ponad dziesięciodniową przerwę. Sztab szkoleniowy chciał nawet zorganizować sparing, ale żaden z zespołów lokalnych nie przystał na taką propozycję. Ten brak rytmu odbił się na ich postawie. W spotkaniu z MKS-em Dąbrowa Górnicza gdynianie byli jedynie cieniem drużyny z początku sezonu.

- Zostaliśmy wybici z tego rytmu meczowego. Bardzo rzadko mamy ostatnio okazję grać. Co 10-12 dni pokazujemy się na parkiecie. To nie wpływa na nas dobrze, ale nie chcemy tego brać za wytłumaczenie naszej porażki z MKS-em - mówi Przemysław Żołnierewicz, koszykarz Asseco Gdynia.

Co w takim razie było przyczyną porażki gdynian? - Pozwoliliśmy zespołowi z Dąbrowy Górniczej na zdobycie wielu łatwych punktów. Oni nas z kolei wypchnęli spod kosza i mieliśmy problemy na dystansie. Oddawaliśmy wiele rzutów za trzy, ale one nie wpadały. Uważam, że nie zagraliśmy w naszym stylu. Zabrakło mocnej defensywy i szybkiego ataku - uważa Żołnierewicz.

Gdynianie znów muszą czekać ponad dziesięć dni na kolejnego rywala. 14 grudnia na własnym parkiecie zmierzą się z AZS-em Koszalin. Czy ta przerwa ponownie nie wybija zespołu Tane Spaseva z rytmu?

Źródło artykułu: