AZS wygrał trzecie spotkanie z rzędu. Zatrzymał na wyjeździe kroczącą od zwycięstwa do zwycięstwa Rosę, pozwalając jej zdobyć 63 punkty. Sam rzucił ich 75. Właśnie postawa w obronie była, zdaniem jednego z najlepszych zawodników gości w tym starciu, atutem koszalinian.
- Od początku meczu musieliśmy zagrać twardo w defensywie, zatrzymać najlepszych zawodników Rosy - przyznał Patrik Auda. On i koledzy nie dali się rozpędzić rywalom. - Ponadto dobrze rzucaliśmy za trzy punkty. Mieliśmy dużo zbiórek, tak w ataku, jak i w obronie. Te elementy, według mnie, były najważniejsze - podkreślił Czech.
26-latek ze świetnej strony zaprezentował się w niedzielnym pojedynku. Zanotował double-double - 17 punktów i 11 zbiórek - przez ponad 27 minut spędzonych na parkiecie. Trafił 7/10 prób z gry. Kilkukrotnie zakończył akcje swojego zespołu w efektowny sposób.
W bardzo ważnych momentach czwartej kwarty właśnie jemu oraz Arturowi Mielczarkowi nie zadrżały ręce. - Spotkanie było bardzo trudne. Widać jednak, że te akcje były kluczowe. W drugiej połowie Artur zagrał bardzo dobrze, trafił kilka ważnych rzutów. Cały czas spisywaliśmy się dobrze w obronie i dlatego wygraliśmy - zaznaczył Auda.
Zawodnik AZS-u wywalczył wraz ze swoją reprezentacją bardzo wysokie, siódme miejsce na tegorocznych mistrzostwach Europy. Widać, że pobyt na tych zawodach pomógł rozwinąć umiejętności zawodnika zza naszej południowej granicy. - Eurobasket dał mi dużo doświadczenia. Myślałem, że będę grał na tej imprezie trochę więcej, otrzymam więcej minut. Jestem jednak szczęśliwy, że byłem tam z reprezentacją i osiągnęliśmy taki sukces - nie ukrywał.
Przed rozpoczęciem sezonu 2015/2016 Auda zmienił barwy klubowe, przenosząc się z Polfarmexu Kutno do AZS-u. - W Polsce jestem już drugi rok, podoba mi się zarówno liga, jak i życie. Cieszę się z tego, że mogę grać w TBL - zakończył.