Podopieczni Marka Łukomskiego kiepsko rozpoczęli mecz w Hali Globus. To gospodarze nadawali ton grze i w drugiej kwarcie wypracowali nawet 11-punktowe prowadzenie. - Spodziewaliśmy się, że jeśli od samego początku nie zagramy agresywnie i z zaangażowaniem, to będzie ciężko. Tak też było. Początek w naszym wykonaniu był kiepski - nie ukrywa Paweł Leończyk.
King Wilki Morskie nie były jednak tylko tłem i dotrzymywały kroku przeciwnikowi. Szczecińska ekipa utrzymywała niewielki dystans do Startu Lublin, a dzięki trafieniu Michała Nowakowskiego w ostatniej akcji trzeciej kwarty wygrywała 54:53. Czwarta odsłona przebiegała już pod dyktando gości, którzy odnieśli przekonujące zwycięstwo. - Grało nam się ciężko przez 30 minut. Czwarta kwarta była dużo lepsza i właśnie tak powinniśmy grać od początku - ocenia 29-letni koszykarz.
Leończyk w poprzednim meczu był najlepszym strzelcem swojej drużyny. Jego 30 punktów walnie przyczyniło się do wygranej z Polskim Cukrem Toruń. W sobotni wieczór zapisał on na swoim koncie jedynie 6 punktów, ale King Wilki Morskie i tak zwyciężyły w Lublinie. - Zawodnicy z Lublina starali się odcinać mnie od piłek. Mamy wyrównany zespół i inni zawodnicy wzięli na siebie ciężar zdobywania punktów. To oni pociągnęli drużynę - kończy były zawodnik Trefla Sopot.