WP SportoweFakty: Trefl Sopot ma bilans 0:6 i jest na samym końcu tabeli Tauron Basket Ligi. Jaka panuje atmosfera w drużynie po tych sześciu porażkach?
Grzegorz Surmacz: To chyba wszyscy wiedzą, że zwycięstwa budują atmosferę w drużynie. Jak się wygrywa, to zespół ma większą pewność siebie. Lepiej się trenuje. Łatwiej jest przyjść do pracy każdego dnia. Jak się przegrywa, to jest zdecydowanie trudniej. Trzeba dać wtedy z siebie dwa razy więcej, aby być w jeszcze lepszej formie w kolejnym spotkaniu.
To jak z tymi chęciami w twoim przypadku? Nadal z przyjemnością przychodzisz do pracy?
- Oczywiście. Praca to mój obowiązek. Przychodzę na każde zajęcie i daję z siebie 110 procent. Nie ma nikogo wśród nas, kto by pomyślał, że nie chce w tym zespole. A jeśli jest, to powinien podziękować i pójść w drugą stronę. Uważam, że wszyscy powinniśmy się trzymać razem, aby walczyć i w końcu wygrać. Trzeba wyciągnąć wnioski po tych sześciu porażkach, tak aby nie powielać już tych samych błędów.
Jakie w takim razie wnioski płyną po tych sześciu porażkach?
- Trzeba zacząć od tego, że cztery mecze: z AZS-em Koszalin, Śląskiem Wrocław, King Wilkami Morskimi i Polpharmą Starogard Gdański miały bardzo podobny scenariusz. Prowadziliśmy w końcówce i powinniśmy wygrać te spotkania. Uważam, że podarowaliśmy zwycięstwa rywalom. Przeciwnicy wcale nie grali lepiej od nas.
Miałeś kiedyś w swojej koszykarskiej karierze taką sytuację?
- Nigdy. Może raz, czy dwa razy taka sytuacja mi się zdarzyła, a my tutaj mówimy o czterech takich meczach na przestrzeni kilku tygodni! Trudno cokolwiek mądrego powiedzieć na ten temat.
Ta niekorzystna seria ciągnie się za tobą. W poprzednim sezonie w koszulce Anwilu Włocławek też musiałeś częściej tłumaczyć się z porażek. Teraz jak na razie jest podobnie.
- To prawda. Mam nadzieję, że w końcu ta zła seria się odwróci, bo nikt nie jest przyzwyczajony do tego, aby przegrywać. Każdy chce wygrywać i cieszyć się ze zwycięstw. Powiem szczerze, że po tych porażkach na początku sezonu miałem nieprzespane noce. Mocno przeżywałem te przegrane. Trzeba w końcu wyjść i wygrać.
W tym sezonie tych nieprzespanych nocy już kilka się zdarzało.
- Niestety. Trudno zasnąć po porażce, kiedy na minutę przed końcem meczu prowadzi się sześcioma punktami. Byłoby coś nie tak ze mną, gdybym po takim meczu mógł normalnie zasnąć. Najgorsze jest to, że w polskiej lidze trzeba cały tydzień czekać na kolejne spotkanie. To powoduje, że cały czas myślisz o ostatnim meczu. Dopiero dwa-trzy dni przed następnym pojedynkiem zaczynasz analizować i skupiać się na rywalu.
Na koniec porozmawiajmy o twojej formie. Wydaje się, że ten początek sezonu zaliczysz raczej do nieudanych.
- Nie jestem zadowolony ze swojej gry. Wychodzę na parkiet i staram się dawać z siebie wszystko. Na razie rzut mi "nie siedzi". Moja skuteczność pozostawia wiele do życzenia. Staram się pracować nad tym elementem na treningach. Uważam, że brakuje mi takiego jednego meczu, w którym mógłbym się przełamać. Trzeba odwrócić tę złą serię. W swojej karierze rozegrałem już tyle spotkań, że wiem, iż to przyjdzie.
Rozmawiał Karol Wasiek