Dawid Adamczewski ma za sobą kilka bardzo udanych spotkań. Po kiepskim początku i trzech bardzo słabych meczach, w kolejnych jego gra wyglądała już zupełnie inaczej. Co chyba dla samego zawodnika jeszcze ważniejsze, wygrywać zaczął jego klub. W miniony weekend inowrocławianie sprawili swoim kibicom bardzo miły prezent, pokonując we własnej hali wyżej notowany GKS Tychy, a Adamczewski zdobył w tym meczu 14 punktów.
WP SportoweFakty: Ostatnio pokonaliście zespół z Tychów, w którego szeregach aż roi się od pierwszoligowych wyjadaczy. Co zatem było kluczem do tego zwycięstwa? Bo akurat w tym wypadku większe doświadczenie graczy GKS-u nie przyniosło im wygranej.
Dawid Adamczewski: Myślę, że złożyło się na to parę czynników, ale głównym kluczem do zwycięstwa była nasza zespołowa obrona. Z kolei to, że Tychy mają zawodników ogranych na pierwszoligowych parkietach, nie decyduje o wszystkim. Trzeba wyjść i bić się w każdym meczu na 100 procent. Tak jak my zrobiliśmy to w sobotę.
GKS przed sezonem typowany był jako jedna z tych ekip, które mogą zameldować się w czwórce. Wy ich pokonaliście. To sygnał dla innych, że będziecie groźni nie tylko dla zespołów z niższych lokat?
- GKS to dobra ekipa. Myślę, że na pewno będzie grać w play-offach, ale jeszcze dużo spotkań do rozegrania w sezonie i wszystko może się zdarzyć. A jeśli chodzi o mój zespół, to w każdym meczu będziemy walczyć o zwycięstwo. Liga jest nieprzewidywalna i każdy z każdym może wygrać, co pokazały już wcześniejsze kolejki.
To twoim zdaniem jak na razie najcenniejsze zwycięstwo Noteci w tym sezonie?
- Na pewno to nasze sobotnie zwycięstwo z GKS-em Tychy podbudowało nas i daje nam więcej pewności i wiary w odniesienie kolejnych wygranych.
Jesteś już zawodnikiem ogranym na poziomie I ligi, jednak dopiero w tym sezonie zacząłeś pokazywać swoje umiejętności w szerszym zakresie.
- W moich poprzednich zespołach trenerzy powierzali mi zadania, z których starałem się wywiązywać jak najlepiej. W Noteci trener Żytko widzi dla mnie nieco inną rolę, bądź co bądź większą i z niej także staram się wywiązywać najlepiej, jak tylko potrafię.
Nie da się nie zauważyć, że twój zespół wygrywa wtedy, kiedy ty rozgrywasz dobre mecze. Czujesz się liderem Noteci?
- W naszym zespole liderem w danym meczu może być każdy. A to, że ostatnio faktycznie zaczęliśmy grać dobrze i co najważniejsze wygrywać, jest zasługą całego zespołu, bo każdy wnosi swoją niezbędną cegiełkę.
W sezon wszedłeś po prostu źle. Pierwsze trzy mecze w twoim wykonaniu były słabe, ale było to zaraz po kontuzji. Jak jest teraz z twoim zdrowiem?
- Tydzień przed startem ligi doznałem urazu pachwiny, co wykluczyło mnie z treningów na aż trzy tygodnie. No a jak wiadomo, ciężko jest wrócić od razu po kontuzji na pełne obroty. Ale teraz jest już wszystko w porządku ze stanem mojego zdrowia.
Przed wami mecz ze Śląskiem, któremu, delikatnie mówiąc, nie idzie. Oni potrzebują punktów, ale wy też, żeby oddalić się jeszcze bardziej od strefy play-out.
- Na pewno jedziemy tam wygrać. Po ostatnich dwóch zwycięstwach jest większa pewność i są dobre nastroje. Moim zdaniem to będzie tak naprawdę mecz za 4 punkty dla jednych, jak i drugich.
Na co w sobotę musicie zwrócić szczególną uwagę?
- Ciężko powiedzieć. Cały czas jesteśmy bowiem w trakcie analizowania gry zespołu Śląska.
Wydawało się, że po tych wszystkich zawirowaniach jeszcze przed sezonem, będziecie głównie dostarczycielem punktów, a obecnie tylko jedno oczko tracicie do miejsca dającego grę w play-off. Realnie. Czy Noteć stać na ósemkę?
- Większości zespołów mogło się tak wydawać, ale to, co było przed sezonem, jest już za nami. Teraz koncentrujemy się już tylko na trenowaniu i graniu. Z większością drużyn w lidze gramy jak równym z równym. Czasami brakuje nam spokoju w końcówkach spotkań, przez co przegraliśmy już kilka razy. Ale Noteć jest beniaminkiem i czasami właśnie przez to płaci się frycowe. A jeśli chodzi o ósemkę, to jest to jak najbardziej realny plan dla nas. Tym niemniej meczów zostało naprawdę sporo i to parkiet nas zweryfikuje.