Fiodor Dmitriew: Jest wygrana zespołu? Jest! No to wszystko w temacie

- Najważniejsza jest wygrana. To, kto ile rzucił, kiedy i dlaczego akurat ten, a nie tamten, to już nie sprawa koszykarzy. Niech zajmują się tym dziennikarze i kibice - stwierdził Fiodor Dmitriew po zwycięstwie nad Asseco Gdynia.

- Super jest to, że ten mecz wygrali nasi wysocy: Piotrek (Stelmach - przyp. M.F.), Fiedja (Fiodor Dmitriew) oraz Robert (Tomaszek), który nie trenował, a mimo to zagrał i zbierał ważne piłki, dobijał, trafiał. Jak się okazuje, Anwil to nie tylko David Jelinek, mecz wygrała cała drużyna - powiedział Robert Skibniewski oceniając ostatnie zwycięstwo Anwilu Włocławek nad Asseco Gdynia i jednocześnie wskazując głównych aktorów poniedziałkowego wydarzenia.

Słowom doświadczonego playmakera trudno zaprzeczyć. Piotr Stelmach rzucił 16, Fiodor Dmitriew 12, a Robert Tomaszek dodał 10 punktów. Łącznie wysocy Anwilu (także Kervin Bristol) zgromadzili 44 z 82 "oczek" zespołu, co jest bardzo dobrym wynikiem i jednoznaczną odpowiedzią na stwierdzenie, że Rottweilery to zespół tylko jednego zawodnika.

- Najważniejsza jest wygrana. To, kto ile rzucił, kiedy i dlaczego akurat ten, a nie tamten, to już nie sprawa koszykarzy. Niech zajmują się tym dziennikarze i kibice. Jest wygrana zespołu? Jest! No to wszystko w temacie - powiedział jeden z wcześniej wymienionych, czyli Rosjanin Dmitriew.

Doświadczony skrzydłowy zagrał po raz pierwszy przeciwko swojemu byłemu zespołowi, czyli Asseco, którego barw bronił w sezonach 2011/2012 i 2013/2014. Spędził w grze 28 minut i w tym czasie czterokrotnie trafił zza łuku. Wcześniej też trafił cztery trójki, ale... w czterech kolejnych spotkaniach. W poniedziałek do swojego dorobku dodał również sześć zbiórek. Oba te wyniki to jego rekordy sezonu.

- O tak, zbiórki mnie cieszą! Asseco jest bardzo dobre w tym elemencie. Przed meczem z nami zbierali przeciętnie ponad 40 piłek na mecz (dokładnie 42,5 - przyp. M.F.), więc teraz na pewno mają mniejszą średnią - dodał Dmitriew. Anwil pokonał swojego rywala na tablicach 37:28 (bez zbiórek zespołowych 36:26) i w ten sposób otworzył sobie drogę do zwycięstwa 82:76. - Aktywność i skuteczność na deskach nam pomogła, ale myślę, że wynik Asseco i tak powinien być jeszcze mniejszy - skomentował zawodnik.

Co z kolei było piętą achillesową włocławian, to straty, a konkretnie 19 błędów własnych. Na szczęście dla podopiecznych Igora Milicicia, ten element został wyrównany przez 21 asyst.

- Straty to rzeczywiście najgorsza rzecz, jaka nam się przytrafiła w tym spotkaniu. Wynikała ona czasami z mocnej defensywy Asseco, a czasami z naszych własnych nieprzemyślanych decyzji. Na szczęście w ataku bardzo dobrze dzieliliśmy się piłką i mamy czwartą wygraną, co jest dla nas najważniejszą informacją - zakończył rosyjski skrzydłowy.

Źródło artykułu: