Wrocławianie nie zaliczą początku bieżącego sezonu do udanych. Podopieczni trenera Mihailo Uvalina nie wygrali dotąd ani jednego meczu na własnym parkiecie. W hali Orbita musieli uznać wyższość Stelmetu BC Zielona Góra, Polfarmexu Kutno, a w minionej kolejce także Polskiego Cukru Toruń.
Gra trójkolorowych w starciu z zespołem prowadzonym przez trenera Jacka Winnickiego mogła podobać się tylko w pierwszych dwóch kwartach. Wówczas WKS wykorzystywał łatwe straty gości i w pewnym momencie prowadził nawet różnicą jedenastu punktów. Jeszcze przed przerwą torunianie doprowadzili do remisu. Świetny początek trzeciej kwarty, celne rzuty z dystansu Łukasza Wiśniewskiego i Michała Michalaka sprawiły, że role odwróciły się w ekspresowym tempie. Przed decydującą odsłoną spotkania to Śląsk tracił już do swoich rywali 14 ”oczek”.
- Myślę, że zagraliśmy solidnie przez pierwsze 18 minut, ale na nasze nieszczęście mecz trwa zdecydowanie dłużej. W drugiej połowie coś się zepsuło. Każdy z nas, od pierwszego do ostatniego zawodnika w zespole, powinien osobiście zastanowić się nad tym w czym zawinił i co mógłby zrobić lepiej - przyznawał po końcowym gwizdku Brandon Heath, który również nie zachwycił. Doświadczony rozgrywający przez niespełna 29 minut gry zapisał na swoim koncie zaledwie 5 punktów i 3 asysty.
Największe problemy trójkolorowym sprawiała gra pod koszem. Choć Jarvis Williams dwoił się i troił, to w bezpośrednich starciach z o osiem centymetrów wyższym i lepiej zbudowanym Stevanem Miloseviciem nie miał większych szans. Czarnogórzec siał postrach i wielokrotnie bez większych problemów kończył akcje efektownymi wsadami. Wrocławianie przegrali walkę o zbiórki 27:36.
- 17 naszych strat i 17 ofensywnych zbiórek Polskiego Cukru to coś absolutnie nie do zaakceptowania. Co prawda widoczny był brak naszego najlepszego podkoszowego Witalija Kowalenki, ale nie może być to wytłumaczeniem - kontynuował Heath.
Śląsk na korekcję błędów nie ma zbyt wiele czasu. Już w środę w ramach FIBA Europe Cup zmierzy się bowiem z tureckim Royal Hali Gaziantep. - Jedyne co w tej chwili możemy zrobić, to obejrzeć ten mecz jeszcze raz na wspólnym spotkaniu z całym zespołem i uczyć się na własnych błędach - dodał na zakończenie rozgrywający WKS-u.