Wojciech Wieczorek: Nie mogłem w to uwierzyć!

Wojciech Wieczorek w sobotni wieczór miał powody do zadowolenia, bowiem prowadzona przez niego drużyna MKS Dąbrowa Górnicza zdołała ograć Anwil Włocławek. Była to pierwsza wygrana dąbrowian w tym sezonie przed własną publicznością.

- To był zdecydowanie nasz najtrudniejszy mecz w tym sezonie - mówił po mecz Wojciech Wieczorek, szkoleniowiec MKS Dąbrowa Górnicza. Trudno z tymi słowami się nie zgodzić, bowiem Anwil Włocławek przyjeżdżał na mecz w roli faworyta, który w pierwszych trzech meczach sezonu był bezbłędny.

Po spotkaniu było widać duże zadowolenie w sztabie szkoleniowym gospodarzy tego meczu. - Solidnie przygotowywaliśmy się do tego meczu, bo wiedziałem, że drużyny trenera Milicicia grają bardzo różnorodny atak oraz niezwykle twardą defensywę. Także musieliśmy się do tego meczu naprawdę nieźle przygotować - oznajmia pierwszy trener zespołu.

Na wygraną dąbrowianie zapracowali na obu częściach parkietu. W ataku dobrze szukali się na otwartych pozycjach, natomiast w defensywie co prawda stracili 75 punktów, jednak w opinii szkoleniowca ocena jest wysoka.

- Defensywa musiała być ukierunkowana na Jelinka, bo on egzekwuje pracę całego zespołu. Myślę, że udało się, a większość swoich punktów zdobył z rzutów osobistych. Zdobył ich 32, a my wygrywamy mecz. Pozwalamy sobie rzucać 75 punktów, a ja jestem bardzo zadowolony z gry w defensywie. Oczywiście zdarzały się błędy drobne, ale tych nigdy nie unikniemy - komentuje Wieczorek.

MKS stracił co prawda 75 punktów, ale zdobył ich aż 85. Po raz kolejny okazało się, że wyrównany zespół jest groźniejszy od tego, gdzie jest jeden zdecydowany lider.  - Graliśmy bardzo zespołowo. Patrząc w statystyki nie mogłem uwierzyć, że mamy aż 27 asyst. Punkty rozkładały się na kilku zawodników, dlatego aż pięciu z nich wywalczyło dziesięć i więcej punktów - zauważa opiekun dąbrowskiego zespołu.

Gospodarze znakomicie rozpoczęli mecz, bo od prowadzenia 19:3. W trzeciej kwarcie na tablicy był już jednak remis, jednak dąbrowianie zdołali się pozbierać i ponownie odskoczyć Anwilowi. W odniesieniu zwycięstwa nie przeszkodziło już nawet kilka prostych straty w ostatniej ćwiartce, kiedy to rywal mocno naciskał.

- Pojawiły się problemy, bo wkradła się nerwowość u moich zawodników. Udało się jednak przełamać problemy i wygrać mecz. Duża w tym zasługa Broadusa, który jest moim partnerem na boisku. Razem pracowaliśmy na ten sukces - zakończył Wieczorek.

Wspomniany już Rashaun Broadus w decydujących momentach meczu faktycznie brał piłkę w swoje ręce i pokierował drużyną do pierwszej wygranej przed własną publicznością. W całym meczu na swoim koncie zapisał 13 punktów, 9 asyst, 4 zbiórki i 3 przechwyty.

Źródło artykułu: