Szkoleniowiec Washington Wizards, Randy Wittman 28 października obchodził 56. urodziny, a jego podopieczni sprawili mu prezent, pokonując Orlando Magic. Goście ze stolicy Stanów Zjednoczonych dwie minuty przed zakończeniem spotkania przegrywali jeszcze 82:87, by triumfować ostatecznie 88:87.
- Jestem przygotowany do nowego wyzwania. Wierzę, że to będzie dobry mecz i świetnie zainaugurujemy sezon. Mimo wszystko przed startem rozgrywek jestem niespokojny i chciałbym, żeby wszystko się już zaczęło - mówił przed rozpoczęciem widowiska Marcin Gortat. Polak podszedł do premierowego meczu w pełni skoncentrowany. Trener desygnował go do gry w najważniejszych fragmentach spotkania, a łodzianin odpłacił się za zaufanie.
31-letni środkowy spędził na parkiecie 36 minut, zdobywając w tym czasie 10 punktów (4/6 za 2, 2/2 za 1), osiem zbiórek, dwie asysty i dwa bloki. Co bardzo ważne, ręka nie zadrżała mu półtorej minuty przed końcem. Gortat trafił wówczas dwa rzuty osobiste. Dał też dużo dobrego w obronie, nie dopuszczając Nikoli Vucevica do czystej pozycji w ostatnim posiadaniu Orlando Magic.
- Granie przeciwko Nickowi jest zawsze trudnym zadaniem. Kluczem jest, żeby odcinać go od podań. Jeśli pozwoli mu się rzucać i odda 20 rzutów w meczu, to zazwyczaj wchodzi na odpowiedni poziom i seryjnie trafia. Dla mnie to zawsze przyjemność móc rywalizować z innym europejskim graczem - zaznaczał Polak. Łodzianinowi udało się zatrzymać poczynania czarnogórskiego koszykarza. Ten zapisał na swoim koncie 10 oczek i siedem zbiórek, trafiając 5 na 13 oddanych prób z pola.
Gospodarze z Florydy nie wykorzystali szansy na zwycięstwo, popełniając w końcówce meczu zbyt wiele błędów. To może boleć ich tym bardziej, iż od momentu prowadzenia Washington Wizards 82:78 zaliczyli serię 9-0. Chorwat Mario Hezonja wybrany z piątym numerem w drafcie 2015 udanie zadebiutował w NBA (11 punktów), ale stracił piłkę 38 sekund przed końcem. Następnie pudłowali Elfrid Payton, Tobias Harris i Nikola Vucevic. Rozgrywający Magików otarł się o triple-double - miał 11 oczek, 10 zbiórek i osiem asyst.
Stołecznych do sukcesu w pierwszym meczu sezonu 2015/2016 poprowadził duet John Wall - Bradley Beal. Rozgrywający miał 22 punkty (9/18 z gry, 2/6 za 3), siedem zbiórek, sześć asyst oraz najlepsze w karierze pięć bloków (!), a 24 oczka (9/19 z gry, 2/8 za 3) dorzucił rzucający obrońca. John Wall zaaplikował Orlando Magic rzut na wagę zwycięstwa.
John Wall's game-winning bucket! #Wizards are 1-0!
Posted by Washington Wizards on 28 październik 2015
Washington Wizards zgodnie z zapowiedziami szybko przechodzili z defensywy do ataku. - Jeżeli chcemy grać w tym tempie, musimy popracować nad kondycją. Jest to proces i inna koszykówka. Nie graliśmy w taki sposób przez ostatnie kilka lat. Właśnie dostałem sygnał, iż musimy nad tym popracować - mówił opiekun zwycięzców, Randy Wittman.
Co ciekawe, gospodarze trafili tylko 37 na 100 oddanych rzutów z gry i 5 na 16 zza łuku. Czarodziejom nie przeszkodziło 17 strat. Następnym rywalem drużyny ze stolicy Stanów Zjednoczonych będą Milwaukee Bucks.
Orlando Magic - Washington Wizards 87:88 (29:31, 22:22, 16:12, 20:23)
(Oladipo 17, Harris 15, Gordon 12 - Beal 24, Wall 22, Humphries 11)
Nie wiedziałem, że Gortat ma własną drużynę!