Czy radomska młodzież poradzi sobie na dwóch frontach? "To będzie inny zespół niż w zeszłym sezonie"

Rosa Radom, czwarty zespół minionych rozgrywek, dokonał kilku zmian w swoim składzie. Odmłodzono drużynę, która ma poradzić sobie na dwóch frontach.

- Ten zespół będzie nieco inny niż w zeszłym sezonie. Dużo większą rolę mają odgrywać młodsi zawodnicy. Nie ma już doświadczonych graczy, takich jak Majewski, Zalewski. Ich rolę mają przejąć Bonarek, Jeszke i Szymkiewicz - mówi nam Wojciech Kamiński, opiekun Rosy Radom.

W minionym tygodniu czwarty zespół ostatnich rozgrywek rywalizował w turnieju, który był rozgrywany w Tarnobrzegu. Podopieczni Kamińskiego przegrali w pierwszym dniu z MKS-em Dąbrowa Górnicza, ale w meczu o trzecie miejsce po dwóch dogrywkach pokonali miejscową Siarkę. Polski szkoleniowiec nie jest jeszcze zadowolony z gry zespołu.

- Nasza gra pozostawia jeszcze sporo do życzenia, szczególnie w defensywie. Myślę, że będziemy szli w dobrym kierunku i te najbliższe dwa tygodnie poświęcimy na to, żeby pewne rzeczy ugruntować na pewnym poziomie. Chcemy grać twardo w obronie. Na tym nam najbardziej zależy. To jest klucz do sukcesów w tym sezonie - komentuje.

Do zespołu dołączyło czterech nowych koszykarzy - Torey Thomas, C.J. Harris, Seid Hajrić i Igor Zajcew. Ukrainiec nie miał jeszcze okazji zadebiutować w Rosie. Jak prezentuje się pierwsza trójka?
 
- Widać, że Torey Thomas potrafi rozegrać piłkę, panuje nad zespołem i dobrze gra w obronie. Harris jest strzelcem, z kolei Hajrić agresywnie gra w defensywie, umie się przepychać pod koszem - zaznacza Kamiński.

W nowym sezonie większą rolę mają odgrywać młodzi zawodnicy. Działacze Rosy liczą na rozwój Damiana Jeszke, Daniela Szymkiewicza, Łukasza Bonarka i Filipa Zegzuły. Czy ci gracze będą potrafili wziąć na siebie odpowiedzialność w trudnych momentach?

- Taka jest polityka klubu. Razem ustaliliśmy z zarządem, że jeśli w przyszłości Polacy mają stanowić o naszej sile, to musimy dać im teraz szansę. Zdajemy sobie sprawę z tego, że niektórzy mówią, że dla tych zawodników mogą to być za wysokie progi, ale musimy spróbować. Wierzę w tych chłopców - wyjaśnia Wojciech Kamiński.

Komentarze (0)