Przed meczem rolę faworyta przypisywano oczywiście krakowiankom, które bronią tytułu mistrzowskiego. Jak się okazało, potwierdziły wysokie aspiracje chociaż popełniały sporo błędów. Właśnie o te nieudane zagrania pretensje miał sztab szkoleniowy dając do zrozumienia, że w najbliższym czasie należy popracować nad wyeliminowaniem pomyłek. Jednak sam fakt zwycięstwa ucieszył kibiców zgromadzonych w hali przy Reymonta.
Trener Basketu, Katarzyna Dydek realnie oceniała wydarzenia. - Od razu przyszło nam grać z wieloletnim czempionem. Była to dla nas rozgrzewka na cały sezon. To spotkanie pokazało ile tak naprawdę jesteśmy w stanie powalczyć. Uzyskaliśmy 49 punktów, a gospodynie 84, zatem widać jak zawiodła obrona i atak - przyznaje.
Dysproporcja powiększyła się zwłaszcza po zmianie stron. Wtedy wiślaczki włączyły piąty bieg i praktycznie rozstrzygnęły losy konfrontacji. Gdynianki zupełnie nie potrafiły znaleźć sposobu na zatrzymanie rozpędzonych koszykarek mistrza Polski. Zresztą wynik trzeciej kwarty 27:11 mówi za siebie. - Zanotowaliśmy aż 30 strat jako drużyna. Miejscowe zaś uzbierały 28 asyst. To też o czymś świadczy - zauważa Dydek.
Nie bez znaczenia pozostaje postawa Białej Gwiazdy w defensywie. - Momentami prezentowaliśmy się pod tym względem bardzo dobrze, aczkolwiek wciąż musimy udoskonalać wiele elementów – uzupełnia Jose Ignacio Hernandez.
Następną potyczkę Wisła Can Pack stoczy w czwartek kiedy podejmie MUKS Poznań. Trójmiejski klub zaś zmierzy się w środę z Widzewem Łódź.