Tylko trzech polskich koszykarzy ma obecnie w składzie trener Anwilu Włocławek Igor Milicić. Jako pierwszy kontrakt z klubem podpisał Kamil Łączyński, niedługo później to samo uczynił Bartosz Diduszko (obaj sygnowali umowy z opcją przedłużenia), zaś w połowie lipca graczem Rottweilerów stał się Grzegorz Kukiełka. Od tamtego momentu minęły jednak prawie dwa tygodnie, a kadra włocławskiego klubu (jest w niej również Rosjanin Fiodor Dmitriew) nie powiększyła się.
[ad=rectangle]
Nie jest tajemnicą, że Anwil zaoferował dalszą współpracę Konradowi Wysockiemu oraz próbował ściągnąć po dwóch latach przerwy Adama Łapetę. Ten pierwszy wybrał grę w słabszej ekipie Bundesligi, a drugi jest po słowie z włodarzami Dzukiji Olita, w której grał ostatnio. W ostatnim czasie natomiast kontrakt ze Śląskiem Wrocław podpisał Mateusz Jarmakowicz, który także miał ofertę z Włocławka.
Biorąc pod uwagę, że drużynę Anwilu opuści także junior Bartosz Jankowski, który łapał minuty już poprzednim sezonie, Rottweilery potrzebują co najmniej jeszcze dwóch polskich zawodników, by móc chociaż zacząć myśleć o realizacji celu zakładanego przez właścicieli, czyli ponownego awansu do play-off.
Choć rynek rodzimych graczy skurczył się bardzo mocno, kilku zawodników mających status wolnych agentów jeszcze jest. Ciekawym pomysłem z pewnością byłoby zatrudnienie Roberta Skibniewskiego i tym samym stworzenie duetu polskich playmakerów, co na parkietach Tauron Basket spotyka się bardzo rzadko. Doświadczony rozgrywający mógł trafić do Anwilu już w zeszłym sezonie, ale wówczas na jego transfer nie zgodził się trener Predrag Krunić. Nie jest tajemnicą, że i tego lata Anwil kontaktował się z 32-latkiem.
Anwilowi brakuje jednak przede wszystkim Polaków na pozycjach podkoszowych. A tych - w zasięgu finansowym włocławian - naprawdę niewielu: Greg Surmacz, Łukasz Diduszko czy Robert Tomaszek... W dodatku, nie tylko Rottweilery szukają wzmocnień.
W związku z tym Anwil zaczął sondować inne rynki, niż tylko ten znad Wisły. Trener Milicić oraz włodarze klubu swoją uwagę skierowali zza ocean, by tam poszukać zawodników z polskimi korzeniami, a nam nieoficjalnie udało się dowiedzieć, że największe zainteresowanie chorwackiego szkoleniowca wzbudziło dwóch graczy: Dallin Bachynski oraz Marek Olesinski.
Bachynski mierzy 213 cm wzrostu i jest tegorocznym absolwentem University of Utah. Grając niespełna 13 minut w ostatnim sezonie, notował średnio 4,1 punktu i 2,5 zbiórki. 24-letni kanadyjski środkowy - jak wskazuje samo nazwisko - ma polskie korzenie, ale obecnie nie posiada jeszcze polskiego paszportu i czeka na nadanie obywatelstwa.
Olesinski natomiast mierzy 203 cm wzrostu i gra dla Air Force Falcons. W ostatnich rozgrywkach uzyskiwał średnio 9,9 punktu i 4,7 zbiórki w ciągu 30 minut. Problem w tym, że póki co zawodnik nie zdecydował jeszcze czy sezon 2015/2016 będzie dla niego pierwszym w profesjonalnej karierze, czy jednak pozostanie w NCAA na ostatni rok gry.