Łukasz Łukaszewski: Miałeś wrócić do grodu Kopernika na początku stycznia. Wcześniej także były podejmowane takie próby. Można powiedzieć, że co się odwlecze to nie uciecze.
Łukasz Wiśniewski: Już od kilku lat praktycznie co sezon mówiono o moim powrocie do Torunia. Stało się to dopiero teraz.
Dlaczego w trakcie poprzedniego sezonu podpisałeś kontrakt ze Śląskiem Wrocław. Chodziło o walkę o wysokie miejsca w lidze?
- Chciałem dokończyć tamten sezon w zespole, który będzie bił się o najwyższe cele. Ambicja nie pozwalała mi na wybranie nawet bardziej lukratywnego kontraktu w innym klubie.
[ad=rectangle]
Teraz już są w Toruniu takie ambicje?
- Powiem tak o Toruniu: jest świetny obiekt, to stabilny klub rozwijający się z roku na rok. Myślę, że w następnym sezonie zrobimy kolejny krok do przodu. Perspektywa zbudowania zespołu liczącego się na koszykarskiej mapie Polski zaintrygowała mnie w tym pomyśle.
Perspektywa grania w rodzinnym mieście daje ci dodatkowy zastrzyk emocji?
- Jest to dodatkowa motywacja, aby prezentować się na miarę swoich możliwości w każdym meczu.
Toruński klub na przywitanie zmontował nawet dla ciebie specjalny filmik prezentujący m.in. twoje osiedlowe boisko. Za podkład muzyczny posłużył utwôr autorstwa Łukasza "Małpy" Małkiewicza, toruńskiego rapera. Jak wrażenia po obejrzeniu tego materiału?
- Było mi niezmiernie miło, ze ktoś poświecił czas i włożył dużo pracy w przygotowanie tego filmu. Materiał filmowy przywołał sporo miłych wspomnień. Rywalizacje podwórkową, szkolną, młodzieżową i oczywiście seniorską. Początki, które kształtowały mnie jako sportowca.
Często oglądałeś spotkania Twardych Pierników z trybun. Myślałeś o tym co mógłbyś dać toruńskiej drużynie?
- Nigdy nie grałem w Toruniu jako senior. Moja kariera w grodzie Kopernika skończyła się w rozgrywkach młodzieżowych. Nigdy nie myślałem jakby to było grając właśnie tutaj. Tak potoczyła się moja kariera i nigdy też swoich wyborów nie żałowałem.
Pozwiedzałeś trochę tych klubów w swojej karierze. Który z nich wspominasz najlepiej?
- Trudno powiedzieć. Myślę, że ten okres cały czas jest przede mną. Na takie podsumowanie przyjdzie czas, gdy zawieszę buty na kołku.
Znasz dosyć dobrze trenera Jacka Winnickiego. Jak twoim zdaniem będzie układała się z nim współpraca?
- To wszystko pokaże czas. Ja jestem bardzo pozytywnie nastawiony do współpracy z Jackiem Winnickim. To doświadczony trener, także na arenie międzynarodowej. Zespoły prowadzone przez niego zawsze prezentowały fajny, twardy styl. Taki właśnie mi odpowiada.
Czujesz na sobie dużą odpowiedzialność? Jesteś sprowadzany do Torunia jako lider drużyny.
- Myślę, że nie będzie to odbiegało od ról, które pełniłem w poprzednich latach. Trenerzy i zespół będą chcieli wykorzystać mój potencjał. Będzie to z pożytkiem dla mnie i całej drużyny.
Ostatnio miałeś okres problemów zdrowotnych. To już chyba całkowicie za tobą?
- Faktycznie, miałem problemy z achillesem. Natomiast na początku sezonu poślizgnąłem się na kałuży podczas turnieju i kolano nie wytrzymało. To był dla mnie bardzo ciężki, specyficzny rok. Nigdy w karierze nie miałem problemów zdrowotnych. Cieszę się, że jestem w 100 proc. zdrowy i mogę przygotowywać się do początku sezonu.
Jakie masz plany na ten przedsezonowy okres?
- Cały czas pracuje indywidualnie. Chcę się rozwijać i to bez treningu jest niemożliwe. Ponadto robię to dla przyjemności - gra w koszykówkę sprawia mi wielką frajdę.
Nie znamy jeszcze całego składu Twardych Pierników. Ty lepiej czujesz się chyba jako rzucający?
- Nie przywiązuje się do pozycji. Jeżeli spojrzymy na moją karierę to zdecydowanie częściej występowałem na pozycji numer 2 niż 1. Mogę oczywiście pomóc na rozegraniu, jeżeli istnieje taka potrzeba.