W Tychach potrzebują wzmocnień

Zespół BIG STAR-a Tychy jest jednym z poważniejszych kandydatów do awansu do ekstraklasy. Tyski team już jest postrachem ligi, a mógłby być jeszcze większym. Warunek jest jednak jeden - klub musi dokonać wzmocnień.

W tym artykule dowiesz się o:

Ekipa BIG STAR-u Tychy obecnie z dorobkiem dwunastu zwycięstw i czterech porażek zajmuje pozycję wicelidera tabeli, ustępując miejsce jedynie MOSiR-owi Krosno. Lokata tyszan w ligowej "drabince" mówi tylko jedno - drużyna może poważnie myśleć o awansie do ekstraklasy. Tym planom może jednak coś stanąć na drodze, a mianowicie krótka ławka rezerwowych. Szkoleniowiec zespołu z Tych, Tomasz Służałek zazwyczaj w każdym meczu korzysta z usług zaledwie ośmiu lub dziewięciu zawodników. A czwórka graczy - Łukasz Pacocha, Krzysztof Mielczarek, Damian Kulig i Mirosław Frankowski na parkiecie średnio przebywają przez ponad 30 minut. Taki stan rzeczy może powodować u tych koszykarzy zmęczenie, a co za tym idzie gra zespołu nie będzie stała na najwyższym poziomie przez pełne 40 minut, bo są to przecież liderzy zespołu. - Jeśli chcemy walczyć o awans, to potrzebujemy jednego-dwóch zawodników, którzy będą w stanie wejść z ławki i wnieść coś do naszej gry. Ostatnio w słabej dyspozycji znajdował się Mirosław Frankowski. "Franek" łączy pracę zawodową z grą w koszykówkę, co musiało dać w końcu o sobie znać. Jest zmęczony, a co za tym idzie także bez formy. Sporo grywa także Łukasz Pacocha i prosiło się, by w derbach z Dąbrową Górniczą dać mu odpocząć. Niestety, nie mam takiego komfortu. Na ławce brak odpowiednich zmienników - mówi trener BIG STAR-u, Tomasz Służałek.

W ostatnim czasie przez tyski klub przewinęło się kilka nazwisk koszykarzy, którzy potencjalnie mogliby wzmocnić szeregi zespołu. Mówiło się o Marcinie Malczyku i Michale Gabińskim, ale do transferów ostatecznie nie doszło. - Malczyk miał spore zaległości. Na tym etapie rozgrywek nie byłby w stanie nam pomóc. Potrzebujemy koszykarza, który będzie gotowy do gry od zaraz. Z kolei w przypadku Gabińskiego, jego macierzysty klub, Anwil Włocławek, nie wyraził zgody na przeprowadzkę swojego młodego podopiecznego do Tychów - informuje drugi trener tyszan, Andrzej Walas.

Klub ze Śląska nadal rozgląda się za wzmocnieniami. - Mamy na oku kilku graczy. Na razie jednak nie mogę zdradzić nazwisk, gdyż rozmowy nie są jeszcze na tyle konkretne, by być pewnym, że zasilą nasz klub - kończy Służałek.

Komentarze (0)