Kyle Shiloh: W czwartej kwarcie byliśmy fatalni

Energa Czarni Słupsk w czwartej kwarcie w starciu z PGE Turowem Zgorzelec zdobyli zaledwie sześć punktów. - To zaważyło o losach tego meczu - przyznaje Kyle Shiloh.

Przez trzy kwarty słupszczanie toczyli bardzo zacięty bój z zespołem PGE Turowa Zgorzelec. W pewnym momencie gospodarze prowadzili nawet 59:55, ale mistrzowie Polski włączyli drug bieg i w ostatniej odsłonie odjechali Enerdze Czarnym. Wygrana kwarta 22:6 przesądziła o ich końcowym zwycięstwie.

[ad=rectangle]

- Ta ostatnia kwarta to była dramatyczna w naszym wykonaniu. Graliśmy tragicznie w defensywie, jak i w ofensywie. Goście robili z nami, co chcieli - przyznaje Kyle Shiloh, który wrócił do gry po kontuzji stawu skokowego. Gracz zdobył 11 punktów i miał osiem zbiórek.

- Czułem się już w porządku, ale w 100 procentach gotowy do gry będę dopiero na play-offy - uważa Amerykanin.

PGE Turów w pełni wyłączył lidera Energi Czarnych, Karola Gruszeckiego, który trafił zaledwie dwa z piętnastu rzutów! - Ich defensywa w ogóle nas nie zaskoczyła, ponieważ zdawaliśmy sobie sprawę z tego. Już w Sopocie potwierdzili, że potrafią świetnie grać w tym elemencie - zaznacza Shiloh.

- Chcemy wygrać w ostatniej kolejce z Polpharmą i zobaczymy, co ta wygrana nam przyniesie - komentuje gracz.

Źródło artykułu: