- Zawodnik z numerem osiem łapał mnie za penisa - można było przeczytać w pomeczowym oświadczeniu Mardy'ego Collinsa. "Graczem z numerem osiem" po stronie Asseco Gdynia jest Filip Matczak, z którym rozmawialiśmy po spotkaniu z MKS-em Dąbrowa Górnicza. - Nie ukrywam, że zarzuty Collinsa są dla mnie absurdalne. W momencie kiedy dowiedziałem się o tej sytuacji byłem w szoku. W ogóle nie przypominałem sobie takiej akcji podczas spotkania - powiedział Matczak, który zapoznał się z nagraniem w tej sprawie.
- Czekałem na wideo, które by to zarejestrowało. Obejrzałem je i dla mnie była to normalna walka o pozycję pod koszem. Mógł tam być kontakt, ale koszykówka jest grą kontaktową i jest to wliczone. Takich zarzutów nie powinno być - dodał Matczak.
[ad=rectangle]
Koszykarz wraz z Przemysławem Żołnierewiczem byli obecni podczas czwartkowego przesłuchania Przemysława Frasunkiewicza w siedzibie Polskiej Ligi Koszykówki.
- Byliśmy w Warszawie jako świadkowie. Sędzia Dyscyplinarny zadał nam kilka pytań odnośnie całej sytuacji. Chciał poznać nasze stanowisko w tej sprawie - przyznał Matczak, który zaznaczył, że zjawisko trash-talkingu jest na porządku dziennym w koszykówce.
- To jest wliczone w ten sport. Są zawodnicy, którzy lubią sobie pogadać. Myślę, że poniekąd jest to urok tego sportu. Bardzo dobrym gadułą jest chociażby Jerel Blassingame, który lubi dużo mówić. Jego kojarzę najbardziej z trash-talkingiem - dodał Matczak.
- Trzeba wiedzieć, co powiedzieć, aby wyprowadzić kogoś z równowagi. Nie mówimy tu jednak o żadnej obrazie - skomentował zawodnik.
Ostatecznie sprawa została umorzona. Nieobecność Collinsa podczas przesłuchania budziła sporo wątpliwości, bo rozprawa miała mieć charakter konfrontacyjny pomiędzy dwoma koszykarzami. Ten fakt zaważył o końcowej decyzji w tej sprawie.
jak u czarnego to miał za co łapać.
Matczak pewnie nigdy takiego wielkiego nie widział i chciał sprawdzić