Gdynianie awans do play-offów wywalczyli już sobie na trzy kolejki przed zakończeniem sezonu zasadniczego. Żółto-niebiescy mogli podnieść ręce w geście triumfu tuż po spotkaniu z PGE Turowem Zgorzelec. Asseco świetnie zaprezentowało się w starciu z mistrzem Polski. Pierwsze skrzypce grali zawodnicy pierwszego planu - A.J. Walton, Piotr Szczotka, ale warto też wspomnieć o dobrych minutach Przemysława Żołnierewicza i Jakuba Parzeńskiego.
Wydawało się, że rozpędzeni gdynianie łatwo rozprawią się na wyjeździe z Wikaną Startem Lublin. Zespół dopadła jednak plaga kontuzji i David Dedek nie miał łatwego "życia" podczas tego spotkania.
[ad=rectangle]
W ogóle na parkiet nie wyszedł serbski skrzydłowy - Lazar Radosavljevic, a nie w pełni sił byli - Sebastian Kowalczyk, Żołnierewicz, Filip Matczak czy Szczotka. - Mieliśmy kłopoty zdrowotne, co miało wpływ na końcowy wynik - mówi Dedek.
Bardzo możliwe, że w dwóch ostatnich spotkaniach słoweński trener nie będzie chciał zbytnio forsować swoich najlepszych zawodników. Być może nawet część z nich w ogóle nie pojawi się na parkiecie, co potwierdza opiekun Asseco, który podkreśla jednocześnie, że te dwa mecze będą szansą dla młodych, polskich zawodników. Mowa tutaj o Romanie Szymańskim, Przemysławie Żołnierewiczu, czy Jakubie Parzeńskim.
- Trzeba sobie powiedzieć, że wynik, który osiągnęliśmy w tym sezonie jest naprawdę bardzo dobry, ale niestety kosztował nas dużą cenę. Mamy dwa cele na te ostatnie spotkania w sezonie zasadniczym: dać szansę odpocząć pierwszoplanowym zawodnikom, tak aby w pełni wyzdrowieli przed play-offami i jednocześnie dać więcej minut graczom, którzy do tej pory nie odgrywali znaczącej roli - przyznaje David Dedek.