Przełamanie Wikany Startu po niemal trzech miesiącach

Po raz drugi w 2015 roku lubelska drużyna wygrała we własnej hali. We wtorek beniaminek odprawił z kwitkiem [tag=1730]Asseco Gdynia[/tag] 72:64.

Mecz miał wyrównany przebieg, chociaż gospodarze fatalnie rzucali z dystansu. W dwóch kwartach ani razu nie trafili zza linii 6, 75 m, ale potrafili zniwelować te braki i dotrzymywali kroku przeciwnikowi. - W pierwszej połowie mieliśmy problem w ataku - 0/14 za trzy, ale cały czas byliśmy w grze. Cieszymy się, że wygraliśmy mecz, który był dla nas trudny. Naprawdę duża zasługa w tym zawodników, którzy bardzo zmobilizowali się, zwłaszcza w obronie - podkreśla Paweł Turkiewicz.
[ad=rectangle]
W trzeciej kwarcie show rozpoczął Bryon Allen. Amerykanin serią 10:0 znokautował Asseco Gdynia, co wpłynęło na obraz gry w dalszej części meczu. Wikana Start kontrolował rozwój boiskowych wydarzeń i nie wypuścił wygranej z rąk. - Bardzo dobrze trzecią kwartę rozpoczął nasz lider. Pociągnął nas, od tego on jest. My tylko dołożyliśmy swoje. W ataku było kilka świetnych akcji. Mam nadzieję, że kilka znajdzie się w TOP 10 kolejki. Ludzie lubią jak się walczy, a my pokazaliśmy charakter - ocenia Łukasz Diduszko.

Na finiszu sezonu lubelska ekipa walczy o uniknięcie miejsca na dnie Tauron Basket Ligi. Zwycięstwem z Asseco uczyniła ważny krok w kierunku wyprzedzenia Jeziora Tarnobrzeg i Polpharmy Starogard Gdański. - Duży szacunek dla zawodników za to, że podnieśli się po tych porażkach i w końcówce sezonu starają się o każde zwycięstwo - zauważa Turkiewicz.

Źródło artykułu: