Kevin Wysocki: Niektórzy muszą zaczać bardziej walczyć

Kapitanowi Jeziora ochoty do gry i rywalizacji w przeciwieństwie do części jego kolegów odmówić nie można. Gorzej jednak z rezultatami, które niemal już tradycyjnie były dość przeciętnie.

Niemiec z polskim paszportem znów raził nieskutecznością. Zdążył już przyzwyczaić, że umiejętności strzeleckie pozostawiają u niego sporo do życzenia, a mimo to oddał aż 20 rzutów z gry. Trafił tylko dziewięć. Dokładając do tego aż siedem strat mamy cały obraz tego, jak wyglądała postawa Kevina Wysockiego. Samym poziomem gry nie odbiegał zbyt wiele od tego, co pokazali jego koledzy, ale jednego nie można kapitanowi Jeziorowców odmówić - chęci. Okazuje się, że obecnej sytuacji tarnobrzeżan jest to i tak bardzo dużo. Na tle nie będącego w rewelacyjnej formie Trefla Sopota koszykarze Zbigniewa Pyszniaka wyglądali jak grupa przypadkowych ludzi.

[ad=rectangle]

- Nie potrafię powiedzieć, co się z nami stało. To co pokazaliśmy w tym meczu, to mogę tylko bardzo przeprosić tych wszystkich ludzi, którzy byli na hali. To nie była koszykówka, nie wiem co to było. Ciężko powiedzieć, co my robiliśmy... - mówi zawodnik Jeziora Tarnobrzeg.

Mając aż 24 straty nie da się wygrać spotkania na poziomie ekstraklasy. Gołym okiem widać, że im bliżej sezonu, tym niektórym zawodnikom brakuje ochoty do gry. Przekłada się to na indywidualne popisy, które z każdym meczem wyglądają coraz gorzej a porażka z Treflem 56:95 mówi w tym wypadku sama za siebie.

- Wyglądaliśmy tak, jakby się nam nie chciało. Niektórzy może są myślami już w domu? Musimy jednak jako zespół pamiętać, że mamy parę gier do końca. To są dla nas bardzo ważne mecze, bo nie jest jeszcze przesądzone, które miejsce przypadnie nam na koniec rozgrywek - dodaje Wysocki.

Kapitan Jeziora walczył, ale nie uchrornił Jeziora od kompromitacji
Kapitan Jeziora walczył, ale nie uchrornił Jeziora od kompromitacji

Jest źle i wiele wskazuje, że może być jeszcze gorzej. Ciężko bowiem o choćby szczyptę optymizmu przed wyjazdem do Zielonej Góry czy starciem na własnym parkiecie z Energą Czarnymi. Czy Zbigniew Pyszniak wstrząśnie jeszcze zespołem na tyle, że będzie on w stanie wygrać jakieś spotkanie?

- Każdy mecz musimy traktować jak ostatni. Nie może to wyglądać tak, jak ostatnio. Musimy się jeszcze wszyscy zmobilizować, na pewno obejrzymy starcie z Treflem. Każdy z nas musi walczyć lepiej, albo w ogóle zacząć walczyć na parkiecie. Jeszcze raz mówię, że nic nie jest przesądzone. Trzeba grać dla Tarnobrzega i dla siebie. To co pokazaliśmy nie miało nic wspólnego z charakterem - nie ukrywa Kevin Wysocki.

Źródło artykułu: