Wikana Start Lublin szybko objęła prowadzenie w sobotnim meczu z Anwilem Włocławek. Po rzucie za trzy punkty Bartosza Diduszko, goście wygrywali 3:0 i jak się okazało... prowadzenia nie oddali do samego końca. Tylko raz gospodarze byli w stanie doprowadzić do remisu (73:73), ale ostatecznie beniaminek pokonał Rottweilery 89:85.
[ad=rectangle]
- Cieszymy się z tego zwycięstwa, bo cały czas uczymy się ekstraklasy. Pomału dochodzimy do tego, co chcę wpoić moim koszykarzom, może trochę późno, bo mamy końcówkę sezonu, ale spokojnie - to nasz pierwszy sezon w ekstraklasie, chcemy zbierać doświadczenie i dzięki takim meczom jak we Włocławku, wygrywać kolejne spotkania - powiedział zadowolony opiekun Wikany Startu, Paweł Turkiewicz.
Wikana Start już po pierwszej kwarcie prowadziła 30:19, a po pierwszej połowie - 51:40. Kiedy na początku drugiej połowy dwa punkty zdobył Isaac Wells, goście objęli najwyższą tego dnia przewagę - 17 punktów (57:40). Mimo to Anwil zdołał w ciągu dziesięciu minut zniwelować wszystkie straty i w połowie ostatniej odsłony mecz zaczął się niejako od nowa.
- Wyszedł nasz brak doświadczenia: mamy 17 oczek przewagi, ale pozwalamy Anwilowi wrócić do gry. Świetnie w tym momencie meczu uruchomił się Deonta Vaughn, który trafił kilka trójek. W pierwszej połowie wyłączyliśmy Amerykanina z gry, bo wiedzieliśmy, że to kluczowa postać zespołu. W końcu to ja go sprowadzałem do Polski po raz pierwszy, gdy byłem trenerem w Polpharmie Starogard Gdański. W drugiej połowie Vaughn zagrał lepiej, przeciwstawił się naszej obronie i to pokazuje, że cały czas uczymy się tego, jak grać w ekstraklasie. Mimo wszystko jednak chcę pochwalić mój zespół za walkę oraz zaangażowanie - komentował Turkiewicz, który po zakończeniu spotkania został również poproszony o ocenę rywala.
- Anwil ma niezłych zawodników, ale coś nie gra w tym zespole, coś jest takie niewyraźne. To oczywiście tylko moje prywatne odczucie, bo nie jestem osobą adekwatną, by oceniać czyjś zespół, nie jestem w środku. Niemniej jednak, przygotowując się do tego pojedynku oglądałem trzy spotkania Anwilu. Z PGE Turowem wszystko wyglądało świetnie: egzekucja, dzielenie się piłką, natomiast przeciwko Stelmetowi i Treflowi na parkiet wyszedł zupełnie inny zespół. Bez wiary w zwycięstwo. Myślę, że w zespole Anwilu jest dużo potencjału, ale grają bardzo chimerycznie, sinusoidalnie, ale to trener jest od tego, by poukładać grę i ja myślę, że szansę na play-off włocławianie cały czas mają - zakończył trener Wikany Startu.