Washington Wizards na fali! Marcin Gortat błysnął w czwartej kwarcie!

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Washington Wizards przerwali pasmo sukcesów Utah Jazz, samemu wygrywając już piąte spotkanie z rzędu! Marcin Gortat wykonał dobrą pracę w czwartej partii i pomógł Czarodziejom ograć rywali 88:84.

Gdyby mecz w Salt Lake City zakończył się po trzech kwartach, Marcin Gortat na pewno nie mógłby opuszczać Utah z uśmiechem na twarzy. Polak swoje błędy z poprzednich odsłon postanowił odpracować w decydującej partii, gdzie zdobył 5 punktów na 21 oczek drużyny i w samej końcówce wymusił kluczowe straty oponentów. [ad=rectangle] Łodzianinowi w pewnych sytuacjach dopisywało też szczęście. Na przykład, gdy Washington Wizards przewodzili 84:78, a Jazz kończyły się 24 sekundy na przeprowadzenie akcji. Piłka została posłana do Rudy'ego Goberta, który zamarkował rzut, minął Polaka i ruszył w stronę kosza. Gortat ratował się przewinieniem, wysyłają Francuza na linię prób osobistych, gdzie dwukrotnie chybił.

Kilka chwil później komplementów w stronę Marcina Gortata nie szczędzili nawet dziennikarze zza oceanu. Wydawało się, że gospodarze 45 sekund przed końcową syreną zniwelują straty do czterech punktów i wrócą do walki o siódme zwycięstwo z rzędu, ale wówczas do akcji wkroczył Polski Młot. Środkowy idealnie wyczuł zamiary rywala, wymuszają ofensywne przewinienie Derricka Favorsa.

MG jeszcze o sobie przypomniał. Rozpędzony Rodney Hood powinien bez problemów minąć 31-latka, stworzyć sytuacyjną przewagę dla swojego zespołu bądź po prostu popisać się celnym rzutem. Tak się jednak nie stało, ponieważ Polak "wytrzymał" w obronie, a zdziwiony tym faktem Hood stracił kontrolę nad piłką i posłał ją w aut.

Gortat w środę zdobył w sumie 7 oczek (2/4 z gry, 3/5 za 1), 9 zbiórek i wraz z Drew Goodenem miał najwyższy wskaźnik plus/minus w swoim zespole (+8). Co ciekawe, to najmniejszy dorobek punktowy Polaka od 2 lutego, kiedy zdobył 4 oczka przeciwko Charlotte Hornets. Łodzianin popełnił też 4 straty.

Podopieczni Randy'ego Wittmana nie byliby sobą, gdyby nie przyprawili swoich sympatyków o palpitację serca. Czarodzieje przewodzili już 86:82 i zważając na to, że na zegarze pozostawało tylko 15 sekund, teoretycznie nic złego nie mogło się im już przytrafić. A później Gordon Hayward oddał rzut zza łuku i mógł wywindować Mormonów z Salt Lake City na upragnione prowadzenie.

Na szczęście dla stołecznych, próba skrzydłowego nie doszła jednak celu, a John Wall, który chwilę wcześniej w kuriozalny sposób zgubił piłkę, trafił dwukrotnie z linii rzutów wolnych. Rozgrywający przypieczętował 40. zwycięstwo Washington Wizards w kampanii 2014/2015.

Aktualna tabela Konferencji Wschodniej:

MiejsceDrużynaZwycięstwaPorażki
1Atlanta Hawks5315
2Cleveland Cavaliers4426
3Toronto Raptors4127
4Chicago Bulls4128
5Washington Wizards4028
6Milwaukee Bucks3434
7Miami Heat3136
8Boston Celtics3037
9Indiana Pacers3037
10Charlotte Hornets2937

Wall miał 24 punkty, 9 zbiórek i 6 asyst, umieszczają w koszu 9 na 13 oddanych prób z pola. - John był wielki. Rozegrał wielkie akcje. Trafił kilka wielkich rzutów - chwalił 24-latka trener Wizards, Randy Wittman. Swoją cegiełkę do piątego sukcesu Czarodziei z rzędu dorzucił też Paul Pierce, który zaaplikował rywalom 18 oczek (4/5 za 3). Drużyna ze stolicy Stanów Zjednoczonych zgubiła aż 21 piłek przy zaledwie dziewięciu stratach Jazzmanów. Tym razem nie odcisnęło to swojego piętna.

W szeregach gospodarzy zabrakło skutecznych akcji graczy obwodowych. 14 punktów miał Trey Burke, ale ani jednego oczka nie skompletował już Dante Exum. Wszystkie trzy próby zza linii 7 metrów i 24 centymetrów przestrzelił z kolei Rodney Hood. Jazz w odniesieniu siódmego kolejnego zwycięstwo nie pomogło ani 26 punktów Gordona Haywarda, ani 23 zbiórki duetu Favors - Gobert.

Wyniki:

Utah Jazz - Washington Wizards 84:88 (21:26, 19:16, 21:25, 23:21) (Hayward 26, Favors 16, Burke 14 - Wall 24, Pierce 18, Beal 9, Nene 8)

Źródło artykułu: