Istotny krok do play off - relacja z meczu Wisła Can Pack Kraków - Basket Montpellier

Krakowianki musiały ograć francuski zespół i mimo nerwowej końcówki podołały wyzwaniu. Tym samym znalazły się bliżej awansu z grupy, choć przed nimi wciąż największa przeszkoda - Galatasaray Stambuł.

Wiślaczki nie zaczęły spotkania tak jak zakładały. Przede wszystkim dość słabo broniły zostawiając przeciwniczkom sporo wolnej przestrzeni. Te nie zastanawiały się i każdą dogodną szansę wykorzystywały, zachowując przy tym wysoką skuteczność. Kilka ważnych rzutów trafiły z dystansu. Później zmieniły sposób wykańczania akcji, co również okazało się właściwym posunięciem.
[ad=rectangle]
Biała Gwiazda nie reagowała. Courtney Vandersloot fakt faktem notowała przechwyty po czym najczęściej umieszczała piłkę w obręczy, jednak indywidualne akcje to za mało. Brakowało wszechstronności oraz dynamiki w ofensywie. Stąd na przełomie pierwszej i drugiej kwarty wynik brzmiał 17:27. Wydawało się, że gospodynie będą miały problemy, a występ w fazie play off pozostanie jedynie marzeniem.

Ku uciesze kibiców sytuacja odwróciła się diametralnie. Najpierw za trzy przymierzyła wprowadzona z ławki Magdalena Ziętara. Za moment jej wyczyn powtórzyła Farhiya Abdi, dzięki czemu mistrzynie Polski doganiały rywala. Warto zaznaczyć, że równocześnie więcej uwagi poświęciły obronie. Z tego powodu zawodniczkom Basket Lattes o wiele trudniej przychodziło powiększenie ogólnego dorobku. Efektywność ich poczynań wymiernie spadła. Emocje zaś wreszcie osiągnęły oczekiwany poziom.

Kawał pożytecznej roboty wykonywała też Jantel Lavender. Amerykańska środkowa tradycyjnie nie bała się niczego i bardzo dobrze wypełniała swoje obowiązki. Tak rozegrana druga "ćwiartka" sprawiła, że długą przerwę obie ekipy spędziły przy rezultacie 39:34.

Podopieczne Stefana Svitka nie mogły mimo to spowolnić. Zresztą kiedy nastała trzecia partia i chwilowo inicjatywę przejęły Francuzki wykorzystując niefrasobliwość Gintare Petronyte słowacki szkoleniowiec dał tego wyraz. Wtedy trochę krwi krakowiankom napsuła Elodie Godin będąc bezbłędna jeżeli chodzi o "strzały" z półdystansu. Szczęśliwie od razu odpowiadały Lavender i Abdi, absolutnie najlepsze postaci całego widowiska. Zwłaszcza wsparcie ze strony skrzydłowej posiadającej szwedzki paszport mocno się przydało.

Zespół gości nie odpuszczał. Imponował siłą fizyczną. Na starcie decydującej batalii zmniejszył straty i wyrównał stan rywalizacji, 58:58. Szykował się, więc gorączkowy finisz. Tutaj lepiej wypadł czempion TBLK. Zdołał pohamować zdenerwowanie, a w newralgicznych fragmentach na wysokości zadania stanęły dwie podkoszowe - Petronyte, Lavender przesądzając o sukcesie. Nawet "trójki" oponenta nie zniweczyły już wysiłku Wisły. Teraz potrzebuje ona jeszcze zwycięstwa w Stambule nad Galatasaray, by awansować do następnej fazy.

Wisła Can Pack - Basket Lattes Montpellier 76:70 (13:21, 26:13, 19:20, 18:16)

Wisła Can Pack: Lavender 22, Abdi 16, Petronyte 16, Vandersloot 11, Quigley 6, Ziętara 3, Żurowska - Cegielska 2.

Basket: Halman 16, Skrela 11, O'Hea 10, Tanqueray 9, Lardy 7, Bass 7, Godin 6, Ayayi 2.

Źródło artykułu: