Willie Kemp: Gdy dorastałem, to podziwiałem Woodsa w akcji

- Woods jest z tego samego miasta. On jest kilka lat starszy i gdy dorastałem, to miałem możliwość oglądać go w akcji - podkreśla Willie Kemp, gracz Trefla Sopot.

W tym sezonie w Tauron Basket Lidze występuje trzech zawodników, którzy pochodzą z tego samego miasta. Są to Lawrence Kinnard, Willie Kemp i Qyntel Woods. Wszyscy koszykarze wywodzą się z Memphis. Ta ostatnia dwójka zmierzy się ze sobą w niedzielny wieczór w Ergo Arenie. Z graczem Trefla Sopot rozmawiamy o przyjaźni z gwiazdą AZS Koszalin.

[ad=rectangle]

- Jesteśmy z tego samego miasta - Memphis. On jest kilka lat starszy i gdy dorastałem, to miałem możliwość oglądać go w akcji. Był jednym z moich ulubionych zawodników. W sumie to pozostało tak to dnia dzisiejszego. Z Memphis pochodzi także Lawrence Kinnard i my wszyscy jesteśmy bardzo dobrymi przyjaciółmi. Często ze sobą rozmawiamy, wymieniamy poglądy.  Qyntel jest świetnym graczem, który z piłką potrafi zrobić naprawdę wiele. Zresztą zwróć uwagę na fakt, że on znajduje się bardzo wysoko w klasyfikacji strzelców w tym sezonie - podkreśla Willie Kemp, gracz Trefla Sopot.

Willie Kemp i Qyntel Woods - obaj pochodzą z tego samego miasta
Willie Kemp i Qyntel Woods - obaj pochodzą z tego samego miasta

W niedzielę Kempa i spółkę czeka bardzo trudne zadanie, bo AZS Koszalin w tym sezonie prezentuje się wyśmienicie. Z bilansem 13:4 zajmują obecnie czwarte miejsce, ale wygrana w Sopocie pozwoli im przeskoczyć ekipę Śląska Wrocław.

- AZS jest bardzo dobrą drużyną. Zresztą o klasie tego zespołu świadczy miejsce w tabeli. Mają świetnych zawodników w składzie. Jednakże my tym faktem jakoś się specjalnie nie przejmujemy, ponieważ musimy wyjść na parkiet i zagrać swoje. Kluczem do wygranej jest dobra gra w obronie oraz to, żeby się dzielić piłką w ofensywie - przyznaje Kemp.

Kluczem do sukcesu dla Trefla będzie powstrzymanie indywidualnych akcji Qyntela Woodsa. Czy w Sopocie mają na to receptę? - Musimy wyjść i zagrać przeciwko niemu bardzo dobrą obronę. Indywidualnie nikt go nie zatrzyma, ale gdy będziemy sobie pomagać, to jest duża szansa, że go powstrzymamy - uważa Amerykanin z Sopotu.

Komentarze (0)