Marcin Gortat spędził na parkiecie 29 minut. W tym czasie trafił dziewięć z jedenastu prób z gry oraz oba rzuty wolne, co dało w sumie 20 punktów. Tylko raz w tym roku nasz rodak wywalczył więcej oczek (21 przeciwko Chicago Bulls). Do swojego dorobku dopisał również osiem zbiórek oraz dwa bloki.
[ad=rectangle]
To było bardzo udany dzień w wykonaniu łodzianina, który od początku był wyróżniającą się postacią gospodarzy. Już w premierowej kwarcie uzbierał osiem punktów, pięć zbiórek i dwa bloki, a Wizards dzięki serii 20:6 szybko ustawili spotkanie, które było niezwykle jednostronne. Polak imponował spokojem i skutecznością w strefie podkoszowej, łatwo ogrywając m.in. Nerlensa Noela, jeszcze niedawno zapowiadanego na gwiazdę NBA.
W drugiej kwarcie przewaga urosła nawet do 28 punktów, a Gortat popisywał się wsadami i efektownymi wejściami pod kosz, gdzie nie znajdował godnych siebie rywali. Polak korzystał z podań Johna Walla, który w sumie rozdał 10 asyst.
Po przerwie Gortat znów błysnął skutecznością. Choć Szóstki nieco zniwelowały deficyt, to w końcówce miejscowi wrzucili piąty bieg i wyszli na prowadzenie 85:55. Środkowy reprezentacji Polski zdobył w końcówce tej odsłony sześć oczek i nie pojawił się już na parkiecie w ostatniej kwarcie, kiedy mecz był rozstrzygnięty.
Mecz z filadelfijczykami odbywał się dużo wcześniej niż zazwyczaj. Wszystko z powodu Dnia Martina Luthera Kinga, który w USA obchodzony jest w trzeci poniedziałek stycznia i jest dniem wolnym od pracy.
Czarodzieje z bilansem 29-13 są wiceliderami Wschodu, tuż za niesamowitą Atlantą Hawks. W środę Gortat i spółka zmierzą się u siebie z Oklahomą City Thunder.
Washington Wizards - Philadelphia 76ers 111:76 (27:14, 28:18, 30:26, 26:18)
(Gortat 20, Seraphin 14, Nene 12 - Sims 13, Grant 12, Noel 11)
Orlando. Pytanie powinno brzmieć "Czy Washington Wizards zajmą 1. miejsce w Konferencji Wschodniej?"