Przed starciem z Rosą Radom ekipa z Podkarpacia znajdowała się w bardzo trudnej sytuacji. Jeszcze przez kilka najbliższych tygodni nie zagra Kacper Młynarski, a do pełni sił dopiero wracają Dawid Morawiec i Kevin Wysocki. Wobec zawężonej do minimum rotacji wśród polskich graczy do Tarnobrzega wrócił Daniel Wall. Radomianin był wyróżniającym się koszykarzem w starciu z Rosą i z pewnością będzie sporym wzmocnieniem Jeziorowców. Po 30 minutach było 57:61 dla gości, a gdyby nie fatalna postawa i straty Josha Millera i celna trójka Johna Turka na zakończenie trzeciej odsłony to właśnie stawiani na straconej pozycji gracze trenera Zbigniewa Pyszniaka mogli prowadzić.
Ostatnie 10 minut to popis podopiecznych Wojciecha Kamińskiego, którzy wykorzystali znacznie większe możliwości kadrowe i wygrali tę część meczu 24:12, a całe spotkanie 85:69. - Ocena spotkania jest taka, że póki moim zdaniem graliśmy dość zespołowo to ta gra nam się kleiła. Była ambicja i wola walki w obronie. Momentami, szczególnie w drugiej połowie niektórzy zaczęli grać zbyt indywidualnie - przyznał Zbigniew Pyszniak.
[ad=rectangle]
Radomianie obnażyli wszystkie słabe strony Jeziora Tarnobrzeg - po raz kolejny o losach meczu zdecydowała sytuacja kadrowa i problemy ze zbiórkami. Biorąc pod uwagę fatalny występ Josha Millera (1/9 z gry i trzy straty) i niewiele lepszy Danylo Kozlova (1/6 z gry) trzeba przyznać, że gospodarze długo dotrzymali kroku faworyzowanej Rosie. - Złe decyzje podejmowaliśmy i tym nam odjechali. Zagrali konsekwentnie a my nie zdobywaliśmy w tym starciu punktów szybkim atakiem. Za dużo w pewnym momencie wierzymy w rzut. Trzeba jeszcze do tego troszeczkę obronić. Parę razy nie było powrotu, rywale skontrowali i tyle - nie ukrywał opiekun Jeziora.
Przed Jeziorem arcyważny mecz z Polpharmą. Kociewskie Diabły wyprzedzają swoich najbliższych rywali tylko o punkt. Warto dodać, że także zespół ze Starogardu Gdańskiego boryka się z problemami kadrowymi. - Przed nami seria ważnych meczów i po prostu musimy zacząć wygrywać. Mam nadzieje, że wreszcie i nam dopisze szczęście - mówi szczerze Craig Williams.