Marta Kostiuk to aktualnie 18. zawodniczka rankingu WTA. Ukrainka ma na koncie jeden wygrany turniej - w 2023 r. triumfowała w Austin. W finale pokonała Warwarę Graczewą (wówczas grającą pod flagą Rosji, obecnie Francji), a po meczu nie siliła się na uprzejmości.
Odmówiła podania ręki Rosjance i nie zgodziła się na wspólne zdjęcie podczas ceremonii rozdania nagród. - Nie potępiła (Graczewa - przyp. red.) rosyjskiej inwazji na Ukrainę, więc dla mnie jest to jasny znak, że w duszy popiera tę wojnę - tłumaczyła Kostiuk.
Ukrainka jest konsekwentna do dziś. Tenisistki z Rosji i Białorusi (kraj ten wspiera barbarzyńską inwazję) traktuje jak powietrze. Po pierwszym zwycięstwie w tegorocznym Australian Open (z Japonką Nao Hibino) została o to zapytana na konferencji prasowej.
ZOBACZ WIDEO: Siatkarz kandydował w wyborach do sejmu. "Nie chodziło o to, żeby się tam dostać"
Przy okazji Kostiuk wyjaśniła, czy po zakończeniu wojny w Ukrainie zmieni swoje nastawienie wobec Rosjanek i Białorusinek.
- No cóż, mogę z całą pewnością powiedzieć, że dopóki wojna będzie trwała, w żadnym wypadku nie podam im ręki. Nie jestem w stanie powiedzieć, co będzie po niej. Osobiście nie podałabym im ręki do końca mojej kariery, ale nie wiem... Takie jest moje zdanie na ten temat - stwierdziła Kostiuk cytowana przez portal sport24.ua.
Tenisistka podkreśliła, że jej rodzina wciąż przebywa na Ukrainie. - Kiedy są ostrzały rakietowe i dronowe, wiem, że moja rodzina jest tam, w niebezpieczeństwie, niemal każdej nocy. Kiedy byłam na Ukrainie kilka miesięcy temu, budziłam się w nocy od wybuchów - dodała.
Kostiuk zwróciła również uwagę na brak pełnego zrozumienia sytuacji przez ludzi w innych krajach. - Ludzie naprawdę w pełni nie zdają sobie z tego sprawy. To bardzo przykre, bo wszystko to dzieje się blisko krajów Europy. Znacznie bliżej, niż wszyscy myślą. - podkreśliła.
W II rundzie Australian Open Kostiuk zmierzy się z Niemką Jule Niemeier, która wyeliminowała Maję Chwalińską.