Washington Wizards ograli Chicago Bulls, wielki mecz Marcina Gortata!

W piątek efektowny i efektywny występ zaliczył Marcin Gortat! Washington Wizards nie pozostawili złudzeń Chicago Bulls, a Polak przewodził swojej drużynie w ilości zdobytych punktów oraz zbiórek!

Marcin Gortat nie ustrzegł się błędów, takich jak chociażby nieudana próba wsadu sam na sam z koszem, faul w ataku czy słaba skuteczności na linii rzutów wolnych, ale w sumie bezapelacyjnie rozegrał jedno z najlepszych spotkań w trwających rozgrywkach. Partnerzy z drużyny "dokarmiali" Polaka podaniami, a ten odpłacił się im zdobywając 21 punktów i 13 zbiórek, trafiając 10 na 16 oddanych prób z pola. Łodzianin spędził na placu boju 38 minut, a dodatkowo miał też asystę, dwa bloki i dwie straty.
[ad=rectangle]
Gdyby 30-latek umieścił w koszu wszystkie pięć wykonywanych rzutów osobistych (trafił tylko raz), ustanowiłby swój nowy rekord sezonu. Ostatecznie nie udało mu się podrasować najlepszego osiągnięcia, ale środkowy i tak może mieć spore powody do zadowolenia. Gortat zapisał na swoim koncie już 12. double-double, a w meczu przeciwko sześciokrotnym mistrzom NBA popisał się również kilkoma efektownymi zagraniami. Fanów zgromadzony w Verizon Center z miejsc poderwał chociażby jego efektowny blok. W trzeciej kwarcie na Polaka "nadział się" Derrick Rose!

Washington Wizards górowali nad rywalami już w premierowej partii, która padła ich łupem w stosunku 30:13. Choć przewaga stołecznych w pewnym momencie stopniała nawet do siedmiu oczek, gospodarze przed zmianą stron prowadzili 60:42. W końcówce pierwszej połowy trzy szybkie skuteczne akcje zaliczył John Wall, trójkę dorzucił Bradley Beal, a ostatnie punkty dla gospodarzy w tym fragmencie zdobył polski rodzynek, Marcin Gortat.

Obraz gry po zmianie stron nie uległ diametralnej zmianie. Gorąco zrobiło się, gdy Chicago Bulls notując serię 10:0 doprowadzili do stanu 66:72, lecz na reprezentantów stołecznego klubu podziałało to tylko mobilizująco. Czarodzieje momentalnie odżegnali niebezpieczeństwo - dwukrotnie zza linii 7 metrów i 24 centymetrów przymierzył wówczas Rasual Butler!

Przyjezdnym z Illinois nie można odmówić ambicji, ale Byki tego dnia były po prostu bezradne wobec świetnej koszykówki Wizards, którzy triumfowali ostatecznie 102:86. Podopieczni Toma Thibodeau trafili tylko 38,6-procent rzutów z gry i zaliczyli 16 drużynowych asyst - rywale aż 27. - Sposób w jaki gramy jest uciążliwy, to niepokojące - przyznał szkoleniowiec Bulls.

W piątek fatalny występ zaliczył Jimmy Butler. 25-latek przestrzelił 10 prób z pola, notując 10 oczek i 4 straty. Lepiej spisywali się Derrick Rose czy Pau Gasol. MVP z 2011 roku nie zachwycił skutecznością (1/7 za 3), ale skompletował 19 punktów. 12 oczek i 13 zbiórek zgromadził Hiszpan, a cztery trójki trafił wchodzący z ławki Aaron Brooks. Tego dnia do osiągnięcia sukcesu, było to jednak zdecydowanie za mało.

Marcin Gortat zaaplikował Bulls 21 punktów i 13 zbiórek!
Marcin Gortat zaaplikował Bulls 21 punktów i 13 zbiórek!

John Wall po raz pierwszy pokonał w bezpośrednim starciu Rose'a, a jego drużyna zrewanżowała się Bykom za porażkę z 23 grudnia ubiegłego roku. Washington Wizards zanotowali 25. zwycięstwo w trwającej kampanii, a już trzecie z rzędu, awansując na fotel wicelidera Konferencji Wschodniej! Tuż za nimi plasują się Toronto Raptors (24-11) oraz Chicago Bulls (25-12).

W szeregach stołecznych trudno szukać jednej, wiodącej postaci. Oprócz Gortata, dobrze spisywali się między innymi John Wall, Bradley Beal czy Nene Hilario. Rozgrywający uzbierał 16 punktów i 12 asyst, a 11 piłek z tablic zebrał Brazylijczyk, który dorzucił też 15 oczek. Cenne 13 punktów skompletował rezerwowy, Rasual Butler, a 17 miał ich wspominany wyżej Beal.
[nextpage]Avery Bradley celnym rzutem zza łuku doprowadził do dogrywki, w regulaminowym czasie potencjalnego game-winnera przestrzelił David West, ale nie zemściło się to na Indiana Pacers. Boston Celtics po zaciętym meczu ulegli miejscowym 103:107. Podopieczni Franka Vogela z bilansem 15-23 plasują się obecnie się tuż poza czołową ósemką, depcząc po piętach Miami Heat (15-21).

Ciekawie było również w Big Apple, gdzie Brooklyn Nets doznali kompromitującej porażki z Philadelphia 76ers. Sukces drużynie z Pensylwanii zapewnił Nerlens Noel. Rookie skorzystał z podania od Michaela Cartera-Williamsa, który ściągnął na siebie uwagę obrońców. Absolwent uczelni Kentucky wsadził piłkę do kosza niespełna 4 sekundy przed jego zakończeniem - 90:88 dla Szóstek!

Rzut rozpaczy Brooka Lopeza nie doszedł już celu. Podkoszowy miał tego dnia 18 punktów, a na nic zdało się również double-double Masona Plumlee (15 oczek, 15 zbiórek). Gospodarze w przekroju całego starcia trafili tylko trzy próby zza łuku i w tym elemencie trzeba upatrywać przyczyny ich 20. porażki. - Staraliśmy się po prostu wygrać, to jest walka. Chcieliśmy ten mecz - nie ukrywał rozczarowania opiekun Nets, Lionel Hollins.

W nocy z piątku na sobotę wielu sympatyków koszykówki ostrzyło sobie zęby na starcie Detroit Pistons z Atlanta Hawks. Czy pojedynek dwóch najgorętszych drużyn w NBA sprostał oczekiwaniom? Na pewno był emocjonujący. Tłoki przegrywały do przerwy aż 45:64. Kto pomyślałby wówczas - widząc dominujących gości - że losy tego meczu mogą się jeszcze odwrócić?

Zespół z Miasta Motoryzacji rozpoczął swój pościg. Pistons w piątek oddali aż 43 rzuty zza łuku - najwięcej w historii organizacji (!), a 16 prób wykonał sam Kentavious Caldwell-Pope. Trafił cztery i co lepsze, wszystkie w czwartej partii, zdobywając w tej części meczu 16 ze swoich 20 punktów! Choć trudno w to uwierzyć, w tym szaleństwie była metoda!

W końcówce błąd popełnił Al Horford i ostatnie posiadanie niespodziewanie należało do gospodarzy. Tłoki miały do odrobienia trzy oczka, piłka powędrowała w ręce Caldwella-Pope'a, ale dobrze pilnowany 21-latek nie zdołał umieścić jej w koszu. - Nasza selekcja rzutów była straszna, szczególnie w pierwszej połowie. Widzę pozytywy, bo udało nam się wrócić do meczu. To był desperacki rzut, ale przynajmniej nadarzyła się okazja do jego oddania - mówił szkoleniowiec miejscowych, Stan Van Gundy.

Atlanta Hawks położyli kres serii siedmiu zwycięstw Pistons, samemu triumfując po raz siódmy z rzędu. Dla liderów Konferencji Wschodniej to już 28. sukces w sezonie. W piątek 19 punktów i 16 zbiórek skompletował jeden z liderów gości, Al Horford.

Pierwszy udany występ w barwach nowej drużyny zaliczył Dion Waiters. Oklahoma City Thunder po trzymającym w napięciu pojedynku pokonała Utah Jazz 99:94, a były koszykarz Cleveland Cavaliers popisał się kluczowym trafieniem, wyprowadzając Grzmot na prowadzenie 97:93.

Waitersa na obwodzie odnalazł Kevin Durant, który sam zaaplikował Mormonom z Salt Lake City 32 punkty. Równie dobrze co KD, spisywał się Russell Westbrook. Rozgrywający zdobył 25 oczek i 12 asyst, a 15 punktów, trafiając 7 na 14 oddanych prób z gry uzbierał czwarty numer draftu 2012.

Oklahoma City Thunder z bilansem 18-19 zajmują obecnie dziesiątą pozycję w silnie obsadzonej Konferencji Zachodniej. Na dziewiątej lokacie plasują się New Orleans Pelicans (18-18), którzy pokonali w piątek Memphis Grizzlies, a ósme miejsce przypada w tym momencie Phoenix Suns (22-16).

Wyniki:

Indiana Pacers - Boston Celtics 107:103 po dogrywce (25:17, 21:20, 19:23, 29:34, d. 13:9)
(Hibbert 19, Miles 17, Watson 15 - Bradley 23, Bass 17, Olynyk 13)

Brooklyn Nets - Philadelphia 76ers 88:90 (32:23, 14:22, 25:19, 17:26)
(Lopez 18, Pumlee 15, Jack 14 - Covington 20, Mbah a Moute 16, Noel 12, Wroten 12)

Detroit Pistons - Atlanta Hawks 103:106 (22:31, 23:33, 30:26, 28:16)
(Caldwell-Pope 20, Singler 16, Monroe 15, Tolliver 15 - Horford 19, Millsap 17, Teague 14)

New Orleans Pelicans - Memphis Grizzlies 106:95 (31:19, 21:20, 30:32, 24:24)
(Holiday 23, Evans 21, Anderson 20, Davis 20 - Conley 19, Gasol 19, Randolph 11)

Oklahoma City Thunder - Utah Jazz 99:94 (27:27, 17:23, 30:26, 25:18)
(Durant 32, Westbrook 25, Waiters 15 - Hayward 27, Favors 22, Burke 20)

Washington Wizards - Chicago Bulls 102:86 (30:13, 30:29, 20:26 22:18)
(Gortat 21, Beal 17, Wall 16 - Rose 19, Brooks 16, Gasol 12)

Milwaukee Bucks - Minnesota Timberwolves 98:84 (19:22, 34:16, 19:20, 26:26)
(Knight 14, Henson 12, Mayo 12, Antetokounmpo 10, Middleton 10 - Wiggins 20, Muhammad 12, Young 12)

San Antonio Spurs - Phoenix Suns 100:95 (29:18, 20:25, 10:26, 41:26)
(Green 20, Mills 15, Duncan 12 - Bledsoe 19, Tucker 19, Dragic 17, Green 16)

Sacramento Kings - Denver Nuggets 108:118 (27:30, 33:24, 15:36, 33:28)
(Cousins 32, Gay 22, Collison 15 - Afflalo 22, Lawson 22, Hickson 12, Nurkic 12)

Golden State Warriors - Cleveland Cavaliers 112:94 (30:32, 30:22, 24:22, 28:18)
(Thompson 24, Curry 23, Holiday 14 - Smith 27, Irving 23, Love 17)

Los Angeles Lakers - Orlando Magic 101:84 (29:20 25:25, 19:22, 28:17)
(Lin 18, Black 14, Kelly 13 - Oladipo 17, Harris 15, Vucevic 14)

Komentarze (8)
avatar
kibic żużla.
11.01.2015
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Marcin Gortat ma rewelacyjny sezon tylko dlatego że ma świetnego rozgrywającego przy swoim boku, tak było w Phoenix Suns kiedy grał z Steve Nash który świetnie potrafił wykreować pozycję, późni Czytaj całość
avatar
marulek
10.01.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
avatar
TylkoWłókniarz
10.01.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dobry mecz Marcina.Pamiętajcie o głosowaniu All-Star wpisując na facebooku albo twitterze Marcin Gortat #NBABallot 
avatar
Sopa
10.01.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Słabo Bulls ostatnio... za to Wizards nieźle grają u siebie. Gortat wypadł dobrze, ale dla mnie all-starem z Washingtonu jest Wall. Ten gość niesamowicie się rozwija. JR Smith odpalił w w Caval Czytaj całość
avatar
Przemek M11
10.01.2015
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
W latach 90-tych wielu z nas marzyło o Polaku w NBA ...
Czasem myślę, że nie doceniamy trochę w kraju Marcina, bo wielkie boom na NBA było przed Nim.