NBA: Dobry mecz Gortata i wygrana Wizards

East News
East News

Marcin Gortat był jednym z najlepszych strzelców Washington Wizards w meczu z Minnesotą Timberwolves. Jego drużyna odniosła zresztą osiemnaste zwycięstwo w obecnym sezonie i piąte z rzędu.

Polak rozegrał naprawdę przyzwoite zawody. Przez nieco ponad 28 minut, jakie spędził na parkiecie, zdobył 15 punktów i zebrał 5 piłek. Co istotne, nasz reprezentant miał dobrą skuteczność (trafił 7 z 12 rzutów z gry), a z nim na parkiecie drużyna funkcjonowała naprawdę dobrze.

Lepiej od niego wypadli dwaj gracze - rezerwowy Rasual Butler oraz John Wall. Pierwszy zaczął spotkanie na ławce, ale spisywał się tak dobrze, że ostatecznie grał niemal tak długo jak Gortat. Butler rzucił aż 23 punkty i był najskuteczniejszy w ekipie "Czarodziei". Tyle że największy wpływ na piątą z rzędu wygraną ekipy z Waszyngtonu miał ten drugi. 24-letni koszykarz nie zawiódł i zanotował 21 punktów oraz aż 17 asyst.
[ad=rectangle]
Zespół Leśnych Wilków nie sprzedał jednak tanio skóry. Jeszcze na początku czwartej kwarty zawodnicy Flipa Saundersa byli naprawdę blisko swojego przeciwnika, ale potem gospodarze wyraźnie odjechali i wszystko było pozamiatane. Na nic zdał się zatem wysiłek Shabazza Muhammada, a wcześniej Thaddeusa Younga.

Memphis Grizzlies przerwali wprost rewelacyjną serię Wojowników. Ekipa Golden State wygrała aż szesnaście spotkań z rzędu, ale potknęła się w nocy z wtorku na środę w wyjazdowym starciu. To jednak dopiero trzecia porażka podopiecznych Steve'a Kerra w obecnym sezonie.

Warriors walczyli aż do ostatniej kwarty. Kilkakrotnie byli blisko dopadnięcia graczy Davida Joergera, ale ostatecznie im się to nie udało. Wszystkiemu winna była słabsza postawa przyjezdnych w drugiej i trzeciej kwarcie. Wówczas GSW zdobyli zaledwie 39 punktów, zaś rywale aż 56. To, mimo dobrego początku, postawiło ich w trudnej sytuacji.

Draymond Green był jednym z zawodników, którzy mieli ogromne problemy ze skutecznością. Trafił tylko 2 z 11 rzutów z gry. Co prawda sporo zbierał i asystował, lecz dołożył zaledwie cztery punkty do dorobku drużyny. Nie tylko on nie mógł się wstrzelić - podobnie był to ze Stephenem Currym, który zdobył co prawda 19 punktów, ale na dystansie raz po raz pudłował.

Grizzlies do wygranej poprowadził tercet Marc Gasol, Zach Randolph oraz Mike Conley i Vince Carter. Wymienieni zawodnicy uzbierali w sumie aż 74 punkty. Ten drugi dodatkowo zanotował double-double, bo oprócz 17 punktów zanotował aż 10 zbiórek.

Washington Wizards - Minnesota Timberwolves 109:95 (27:16, 19:20, 28:33, 35:26)
(Butler 23, Wall 21, Gortat 15, Nene 11, Beal 10, Porter 10, Seraphin 10 - Young 29, Muhammad 21, Dieng 12)

Brooklyn Nets - Miami Heat 91:95 (25:33, 20:22, 21:21, 25:19)
(Plumleee 21, Johnson 16, Williams 15, Karasew 11 - Wade 28, Deng 18, Napier 11, Williams 10, Chalmers 10)

Memphis Grizzlies - Golden State Warriors 105:98 (24:30, 33:19, 23:20, 25:29)
(Gasol 24, Conley 17, Randolph 17, Carter 16, Leuer 11 - Thompson 22, Curry 19, Iguodala 18, Livingston 12, Barnes 11)

New Orleans Pelicans - Utah Jazz 119:111 (20:26, 33:30, 25:33, 41:22)
(Davis 31, Anderson 28, Evans 19, Rivers 12, Asik 10 - Kanter 29, Hayward 17, Burks 16, Burke 16, Evans 12, Booker 10)

New York Knicks - Dallas Mavericks 87:107 (24:36, 20:18, 24:27, 19:26)
(Anthony 26, Hardaway 14, Smith 10, Stoudemire 10 - Nowitzki 16, Ellis 14, Parsons 13, Harris 11, Barea 10)

Sacramento Kings - Oklahoma City Thunder 92:104 (20:34, 34:27, 17:20, 21:23)
(Gay 22, Landry 14, Sessions 11, McLemore 10 - Westbrook 32, Durant 26, Collison 10)

Źródło artykułu: