- [i]Chcę pogratulować swoim koszykarzom, że po raz kolejny źle zaczynając mecz wierzą w to, co robią. I zawsze im powtarzam, że to przynosi pozytywne efekty. Kolejny raz jesteśmy tego świadkami [/i]- mówił po zakończeniu spotkania Darius Maskoliunas, opiekun Trefla Sopot. Żółto-czarni już w kolejnym meczu muszą odrabiać straty. Tak chociażby było w meczach z Polfarmexem Kutno czy Energą Czarnymi Słupsk. Wówczas te pościgi zakończyły się powodzeniem. Podobnie było w niedzielę.
[ad=rectangle]
Torunianie jeszcze na początku trzeciej kwarty prowadzili dziesięcioma punktami, ale później rozpoczął się koncert gry sopocian. Trefl prowadzony przez Michała Michalaka i Sarunas Vasiliauskas odrobił straty i stopniowo sam zaczął budować przewagę. Seria punktowa - 23:1 okazała się kluczowa dla losów tego meczu.
- W odpowiednim czasie zmieniliśmy podejście i to znacząco wpłynęło na wynik. Dyscyplina w ataku i w obronie poskutkowała tym, że zagraliśmy dobre dwie kwarty w drugiej połowie - dodał Maskoliunas.
Sopocianie w tym meczu udowodnili, że ich gra cały czas faluje. O pierwszej połowie gospodarze chcieliby jak najszybciej zapomnieć. Stracone 51 punktów chluby nikomu nie przynosi. Z kolei od trzeciej kwarty ich gra mogła się podobać
- Muszę się powtórzyć z poprzednich konferencji prasowej - znów pokazaliśmy dwie twarze. W przerwie powiedziałem chłopakom, że gdy przygotowywaliśmy się do tego spotkania, to zwracaliśmy uwagą na drobne szczegóły. Być może za często to powtarzałem i chłopakom spowszedniało - podkreślił litewski opiekun Trefla Sopot.