Śląsk Wrocław ustawił sobie mecz z Wikaną Startem Lublin jeszcze w pierwszej połowie wygrywając drugą kwartę aż 27:6. Nieźle zaprezentował się kapitan WKS-u Robert Skibniewski, któremu niewiele zabrakło do double-double.
- Wiedzieliśmy, że jest to nasze ostatnie spotkanie przed świętami oraz przed własną publicznością. Więc można powiedzieć, że to taki mały świąteczny prezent dla zawodników i oczywiście kibiców - mówi "Skiba".
[ad=rectangle]
Kapitan Śląska w meczu z Wikaną zanotował 8 punktów, 4 zbiórki i aż 10 asyst, ale przede wszystkim cieszył się, że jego zespół podniósł się po dotkliwej przegranej w derbach z PGE Turowem Zgorzelec. - Było dla nas ważne zwycięstwo po bolesnej porażce, którą odnieśliśmy w Zgorzelcu - dodaje playmaker wrocławskiego klubu.
Śląsk rzucił rywalom aż 100 punktów, ale jak podkreśla Skibniewski kluczem do wygranej była w tym spotkaniu twarda defensywa, której nie potrafili sforsować podopieczni trenera Pawła Turkiewicza. - Myślę, że kluczem do wygranej była obrona. Nie baliśmy się fizycznej walki. Były słabsze momenty, ale cieszymy się, że bo tak bolesnej porażce z PGE Turowem potrafiliśmy się podnieść.
Przed świętami podopieczni trenera Emila Rajkovicia rozegrają jeszcze jeden mecz przeciwko beniaminkowi i liczą na kolejne dwa punkty. - Przed nami mecz z MKS-em Dąbrowa Górnicza, więc mam nadzieję, że będziemy kontynuować powiększanie bilansu punktowego - kończy Robert Skibniewski.