W starciu z PGE Turowem Zgorzelec Zagłębiacy byli skazywani na dotkliwą porażkę, przewidywano bowiem, że będzie to bardzo jednostronny pojedynek. Tak jednak nie było, a podopieczni Wojciecha Wieczorka pokazali, że rywalizacja z mistrzami Polski nie jest im straszna.
[ad=rectangle]
Po pierwszej połowie MKS Dąbrowa Górnicza prowadził z Turowem 56:53, a przed ostatnią kwartą 74:71. To właśnie w czwartej odsłonie szala zwycięstwa przechyliła się na stronę zgorzelczan. - Zabrakło chwili koncentracji. Dopóki graliśmy swoją grę, to co było rozrysowane, zespołowo i wszyscy się biliśmy, to wynik był korzystny dla nas. Zabrakło czterech, pięciu minut takiej konsekwentnej, spokojnej gry. Wtedy moglibyśmy cieszyć się z pierwszego zwycięstwa u siebie. Było kilka błędów, których się nie ustrzegliśmy i to też bardzo boli. Zabrakło konsekwencji i to jest najważniejsze - wyjaśnił przyczyny przegranej 86:92 z Turowem Przemysław Szymański.
Gorycz porażki była tym większa, iż dąbrowianie doskonale zdawali sobie sprawę ze straconej szansy na sprawienie niespodzianki. - Mistrz był do ugryzienia. Zawsze jest zasada "Bij mistrza" i staraliśmy się wykorzystać swoją szansę. PGE Turów na pewno jest zmęczony po meczach wyjazdowych. Zabrakło nam trochę szczęścia i konsekwencji w końcówce, trochę zwariowaliśmy i wymknęło nam się to z rąk - przyznał.
Zagłębiacy za cel postawili sobie jak najlepszy występ, ale w miarę upływu czasu wizja zwycięstwa rysowała się coraz wyraźniej. - Za bardzo chcieliśmy, każdy chciał, każdy próbował. Zabrakło spokojnej głowy i zagrania tego, co graliśmy przez trzy pierwsze kwarty. To się odbiło później na wyniku i już nie dogoniliśmy chłopaków z Turowa - podkreślił w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Do spotkania ze zgorzelczanami gracze MKS-u przystępowali po ważnej wygranej z Polpharmą Starogard Gdański, która pozwoliła im zyskać dużą pewność siebie. Fakt, że dąbrowianie walczyli jak równy z równym z Turowem napawa optymizmem przed następną kolejką. - Wiadomo, że taki mecz z mistrzem buduje, ale każdy z nas chciał tu wygrać i zrobić małą niespodziankę - powiedział Przemysław Szymański. Choć pokonanie mistrzów Polski przez beniaminka TBL z pewnością nie byłoby małą niespodzianką, a zakrawałoby na miano sensacji.
Podopieczni Wojciecha Wieczorka skupiają się teraz na arcyważnym starciu, w piątek 5 grudnia zmierzą się bowiem z Wikaną Start Lublin, która legitymuje się takim samym bilansem jak MKS - dwóch zwycięstw i siedmiu porażek.
- Wikana Start Lublin to beniaminek, któremu wiedzie się tak jak nam. To będzie dla nas bardzo ważny mecz i jedziemy tam po zwycięstwo. Będziemy gryźć parkiet, musimy pokazać taką grę jak przez trzy kwarty meczu z PGE Turowem i wtedy możemy być spokojni o wynik spotkania w Lublinie - zaznaczył Szymański.
Pojedynek dwóch drużyn z dołu tabeli został zaplanowany na piątek 5 grudnia. O godzinie 19 rozpocznie się mecz, w którym Wikana Start Lublin podejmie MKS Dąbrowa Górnicza.