Drużyna Jeziora Tarnobrzeg ma szczęście do zespołów z Trójmiasta. Niedawno w pokonanym polu zostawiła Asseco Gdynia. Tym razem z kwitkiem niespodziewanie odprawiła sopocki Trefl. - Chyba nam dopisuje szczęście na Wybrzeżu? - śmiał się po meczu Zbigniew Pyszniak, trener, ale i prezes Jeziora Tarnobrzeg. Jego ekipa z każdą kolejką spisuje się coraz lepiej.
[ad=rectangle]
Chyba mało kto jednak spodziewał się, że tarnobrzeżanie będą sprawcami tak dużej niespodzianki w piątek. Tym bardziej, że sopocianie też ostatnio nie zawodzili. Nie da się ukryć, że jednymi z głównych autorów zwycięstwa gości w tym meczu byli Dominique Johnson i Danylo Kozlov. Zawodnikom tym w kluczowych momentach nie drżała ręka i trafili kilka ważnych "trójek".
- Nie ukrywam, że nie spodziewałem się zwycięstwa w Sopocie. Przed meczem mówiłem, że cieszyłbym się, gdybyśmy przegrali różnicą mniejszą niż dziesięć punktów. A tymczasem my potrafiliśmy wygrać, nawet bez Craiga Williamsa! Gdy doznał on kontuzji, liczyłem wówczas na rzut innych zawodników i się sprawdziło - szczerze przyznał Pyszniak.
Po sześciu kolejkach tarnobrzeżanie nie mieli na swoim koncie żadnego zwycięstwa. Jednak w kolejnych trzech meczach odnieśli komplet zwycięstwa. - Powiem szczerze, że po takim meczu człowiek tak się cieszy, że nie wie do końca, co ma powiedzieć. Taka jest prawda. Obalamy teorię sportu i koszykówki. Wszyscy z nas się śmiali, że meczu nie wygramy, a my tymczasem mamy już trzy zwycięstwa - zaznaczył Pyszniak.