Gdynianie ewidentnie zgubili gdzieś swoją formę sprzed kilku tygodni, kiedy to z kwitkiem potrafili odprawić takie zespoły jak Anwil Włocławek, Trefl Sopot czy Stelmet Zielona Góra. Alarm włączył się już podczas ostatniego pojedynku z Jeziorem Tarnobrzeg. Teraz rozbrzmiewa jeszcze głośniej.
Gościom na nic zdała się w tym meczu znakomita postawa A.J. Waltona. Amerykanin dwoił się i troił w ataku - punktował, zbierał, asystował - ale od porażki swojego teamu uchronić nie zdołał. Paradoksalnie, Walton wcale nie mógł tego dnia narzekać na brak wsparcia. Solidnie prezentowali się bowiem Ovidijus Galdikas, a także Piotr Szczotka . Większą determinacją na parkiecie wykazali się jednak gospodarze.
[ad=rectangle]
Początek meczu nie wskazywał jednak na to, że to gdynianie zejdą z parkietu pokonani. W tym fragmencie grali bowiem skuteczniej od rywala, a także solidnie bronili. Z każdą kolejna minutą jednak koszykarze Polfarmeksu czuli się coraz pewniej. W ostatniej kwarcie byli nawet bliscy zakończenia spotkania w regulaminowym czasie, ale Asseco zdołało jeszcze rzutem na taśmę doprowadzić do dogrywki.
W dodatkowych pięciu minutach właściwie od początku zarysowała się przewaga gospodarzy. Na odrabianie strat było już zatem za późno.
Polfarmex zagrał w tym meczu bardziej zespołowo i popełniał też mniej niewymuszonych błędów. I to właśnie te aspekty sprawiły, że mógł walczyć z Asseco jak równy z równym. Nie da się też oczywiście pominąć świetnej postawy Kwamaina Mitchella, który bezsprzecznie był liderem swojej drużyny w tym meczu.
Kutnianie mają na swoim koncie po tym spotkaniu cztery zwycięstwa (4-4). Identycznym bilansem legitymują się również koszykarze z Gdyni.
Polfarmex Kutno - Asseco Gdynia 86:80 (13:24 15:11, 19:19, 27:20 12:6)
Polfarmex:
Mitchell 26, Wołoszyn 17, Malczyk 11, Johnson 11, Auda 8, Bartosz 6, Jakóbczyk 5, Grochowski 2, Jarecki 0, Batka 0.
Asseco: Walton 33, Szczotka 19, Galdikas 10, Parzeński 10, Radosavljevic 4, Kowalczyk 2, Matczak 2, Żołnierewicz 0.