Stelmet Zielona Góra w ostatnim czasie dołuje. Działacze klubu zmienili trenera - Andrzeja Adamka zastąpił Saso Filipovski, który miał dać drużynie nowy impuls i wprowadzić ją na "lepsze tory". Jak na razie jego bilans nie jest korzystny - zero wygranych i dwie porażki. W niedzielę zielonogórzanie dość niespodziewanie przegrali z Treflem Sopot.
[ad=rectangle]
Gracze z Winnego Grodu w niedzielnym spotkaniu pokazali dwa różne oblicza. W pierwszej połowie Stelmet grał solidnie po obu stronach parkietu, co przekładało się na wynik. Goście prowadzili nawet różnicą ponad 10 punktów i wydawało się, że dowiozą zwycięstwo do końca. Pod koniec drugiej kwarty gra zielonogórzan kompletnie się jednak załamała, co wykorzystali gospodarze.
- Musimy lepiej komunikować się w obronie, w ofensywie również są pewne elementy do poprawy. To nie jest tak, że za pomocą "czarodziejskiej różdżki" da się wszystko zmienić - ocenia Hrycaniuk, który podkreśla, że za czasów trenera Filipovskiego zmienił się nieco system treningowy.
- Zajęcia wyglądają troszeczkę inaczej, jest dużo więcej intensywniejszych treningów. Trener przekazuje nam dużo informacji - przyznaje Hrycaniuk.
Po niedzielnej porażce sporo mówi się o zmianach w zespole Stelmetu Zielona Góra. Hrycaniuk jest zdania, że kolejne roszady nie mają w tej chwili sensu.
- Była już zmiana trenera, więc uważam, że tych zmian nam wystarczy. Po co kolejne? Jestem zdania, że przy nowym trenerze wszystko zacznie wyglądać lepiej. Wszystko będzie w porządku - komentuje gracz Stelmetu.