Kolejny ciężki bój Energi Czarnych z beniaminkiem. Świetny finisz Kyle'a Shiloha

Koszykarze Energi Czarnych, po ciężkim boju, wymęczyli zwycięstwo nad beniaminkiem TBL, ekipą MKS-u Dąbrowa Górnicza. W czwartej kwarcie niemal nie do zatrzymania dla rywali był Kyle Shiloh.

Tydzień temu słupszczanie stoczyli zacięty pojedynek z innym beniaminkiem TBL, ekipą Wikany Startu Lublin. Choć w starciu z drużyną MKS-u Czarni byli zdecydowanym faworytem, to jednak o zwycięstwo bić musieli się w zasadzie do ostatnich sekund. Nie da się również ukryć, że gospodarze w tej batalii nie wykorzystali swojej szansy, bo pierwsza wygrana na parkietach TBL była w zasadzie na wyciągnięcie ręki.

Miejscowym do zwycięstwa zabrakło na pewno skuteczności, zarówno pod koszem, jak i na dystansie. Grali twardo w obronie i zmuszali rywala do popełniania prostych błędów (Czarni aż 22 razy w tym meczu tracili piłkę). Goście nadrabiali jednak nieco zespołową grą i walką na tablicach.
[ad=rectangle]
W ostatniej kwarcie mogli też liczyć na świetnie dysponowanego Kyle'a Shiloha, który zdobył w tym fragmencie gry aż 14 punktów! To głównie dzięki postawie Amerykanina, słupszczanie mieli w samej końcówce niewielką przewagę nad rywalem, a co za tym idzie, to beniaminek cały czas musiał gonić wynik.

Pierwsze minuty spotkania nie zapowiadały jednak, że Czarnych czeka aż tak trudny bój. Goście rozpoczęli spotkanie od prowadzenia 5:0 i 8:2. W szeregach gospodarzy sprawy w swoje ręce wziął jednak Paweł Zmarlak i dzięki temu miejscowi szybko dopadli rywala. Kiedy punkty zaczął zdobywać też Myles McKay, to walka stała się jeszcze bardziej wyrównana, z minimalnym wskazaniem na Czarnych w samej końcówce pierwszej kwarty.

Zespół Wojciecha Wieczorka do ofensywy ruszył jednak na początku drugiej kwarty, kiedy to po raz pierwszy w tym meczu objął prowadzenie. Czarni w tym fragmencie gry popełniali sporo błędów i ku uciesze miejscowych kibiców, to MKS schodził na przerwę z 4-punktowym zapasem.

Do "roboty" goście wzięli się tuż po przerwie. Po runie 8:0, znowu znaleźli się przed rywalem. Co ciekawe, miejscowi nie byli w stanie zdobyć punktów niemal przez 5 minut tej kwarty! Moment nieuwagi jednak sprawił, że cały wysiłek Czarnych poszedł na marne, co zwiastowało emocje w ostatniej batalii.

Śmiało można powiedzieć, że gdyby nie znakomita postawa wspomnianego Shiloha w tym fragmencie gry, przyjezdnym byłoby trudno wywieźć z Dąbrowy Górniczej punkty. Gospodarze próbowali jeszcze odwrócić losy tego pojedynku, ale w samej końcówce nie zdołali już dopaść przeciwnika.

Kibice w Dąbrowie Górniczej muszą zatem poczekać na pierwsze zwycięstwo swojego zespołu. Czarni natomiast mają na koncie dwie wygrane.

MKS Dąbrowa Górnicza - Energa Czarni Słupsk 74:79 (18:23, 23:14, 13:16, 20:26)
MKS:

Myles McKay 17, Przemysław Szymański 14, Paweł Zmarlak 10, Dalton Pepper 10, Jakub Koelner 6, David Weawer 6, Mateusz Dziemba 4, Marcin Piechowicz 2, Grzegorz Małecki 2, Adam Metelski 2, Piotr Zieliński 1.

Energa Czarni: Kyle Shiloh 22, Callistus Eziukwu 15, Jarosław Mokros 10, William Franklin 10, Bojan Trajkovski 8, Karol Gruszecki 8, Tomasz Śnieg 3, Łukasz Seweryn 3.

Źródło artykułu: