Uros Mirkovic: U siebie powinniśmy grać lepiej

Serbski skrzydłowy był jednym z najlepszych zawodników Rosy w zwycięskim meczu z Anwilem. - Nie jestem do końca zadowolony z tego występu - podkreślił po ostatniej syrenie.

W sobotni wieczór Rosa zrehabilitowała się za dotkliwą porażkę w Toruniu, wygrywając z Anwilem 77:71. Bardzo dobre zawody rozegrał Uros Mirkovic, ktory zapisał na swoim koncie 15 punktów, notując skuteczność 5/7 z gry, w tym 3/4 z dystansu. Podobnymi statystykami mógł pochwalić się również w pierwszym spotkaniu sezonu, w którym radomianie rozgromili Polfarmex Kutno.
[ad=rectangle]
- Wygraliśmy mecz, cieszymy się z tego zwycięstwa, ale ja osobiście nie jestem do końca zadowolony z naszego występu - zaznaczył po ostatniej syrenie starcia z Rottweilerami. Największe uwagi serbski skrzydłowy miał do postawy swojej i kolegów w tych fragmentach, w których rywale odrabiali straty i zbliżali się do gospodarzy. - Mamy aspirację na pierwszą "czwórkę" tabeli, ale nie możemy grać tak, jak w tych słabszych momentach spotkania z Anwilem - zwrócił uwagę.

Podopieczni Wojciecha Kamińskiego nie mają jednak powodów do dużych zmartwień. Po trzech kolejkach, z bilansem 2-1, zajmują bowiem drugie miejsce w tabeli Tauron Basket Ligi. Sezon jest bardzo długi, więc wiele scenariuszy może mieć miejsce. - Oczywiście to nie jest jeszcze pełna siła Rosy. Z czasem będziemy grać lepiej i nasza forma będzie szła w górę. Chciałbym jednak, abyśmy grali pewniej - podkreślił Mirkovic.

Mirkovic znów rozegrał dobre zawody
Mirkovic znów rozegrał dobre zawody

Oba zespoły zaprezentowały w sobotę nierówną formę. - Ten mecz pokazał, że mamy duże wahnięcia w obronie. Powinniśmy spisać się w defensywie tym lepiej, że graliśmy przecież przed własną publicznością - powiedział 32-latek.

Hala Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji wypełniła się do ostatniego miejsca. Sympatycy Rosy doskonale pamiętali dramatyczny ćwierćfinałowy bój z Anwilem w poprzednim sezonie, więc ze zdwojoną siłą wspierali swoich pupili. - Kibice dali nam 20-30 procent siły - przyznał Serb. Należy również pochwalić grupę fanów z Włocławka, która pokonała kilkaset kilometrów, aby dopingować podopiecznych Mariusza Niedbalskiego.

Źródło artykułu: