W trzech pierwszych meczach sezonu (dwa ligowe i jedno o Superpuchar Polski z PGE Turowem Zgorzelec) Radosław Hyży na parkiecie spędził zaledwie... 136 sekund! W spotkaniu z Treflem Sopot doświadczony polski podkoszowy pojawił się na boisku - złapał jednak dwa przewinienia i szybko usiadł na ławce rezerwowych. Zapytaliśmy trenera Emila Rajkovicia o kwestię minut i szans dla Radosława Hyżego.
[ad=rectangle]
- Wiem, że Hyży jest bardzo ważną postacią dla Śląska Wrocław. To ikona tego klubu, ale trzeba sobie jasno powiedzieć, że wystawiając zawodników na boisko nie myśli się o tym, jakie kto ma nazwisko i ile zrobił dla klubu. To nie jest istotne. Oceniając przydatność graczy do poszczególnego meczu naprawdę nie patrzę na to, kto ma jakie nazwisko. Nie kieruję się tym. Ciekawostką jest fakt, że ja po meczu nie wiem dokładnie, kto zagrał ile minut, bo to nie jest najważniejsze. Najważniejszy jest wynik końcowy - przyznaje serbski szkoleniowiec Śląska Wrocław.
Rajković zaznacza jednak, że na Hyżego się nie obraża i w kolejnych meczach Polak otrzyma swoje szanse. - To nie jest tak, że Hyży u mnie nie zagra. Proszę w ten sposób nie myśleć. Będą takie mecze, w których on się nam bardzo przyda. Jestem o tym przekonany. Liczę na jego cenne doświadczenie - podkreśla trener Śląska Wrocław.