Michał Żurawski: Początek meczu wskazywał, że będzie to dla was łatwe i przyjemne spotkanie. Co się później stało?
Tomasz Śnieg: Standardowo, jak to w meczach z beniaminkami i teoretycznie słabszymi drużynami, wkradły się w nasze poczynania momenty dekoncentracji - szybkie rzuty, głupie straty i brak zastawienia. Wikana Start Lublin nas doszła i było naprawdę nerwowo. Najważniejsze jest jednak to, że wyrwaliśmy ten mecz w końcówce i wygraliśmy to spotkanie. [ad=rectangle]
Zgodzisz się, że to było dziwne spotkanie? Goście z Lublina cały czas podkreślali, że wygrali trzy kwarty, mieli 18 zbiórek w ataku, a ostatecznie ten mecz przegrali.
- Statystyki nie grają, bo można być w nich po prostu gorszym, ale w końcowym rozrachunku wygrać spotkanie, a przecież to się liczy. Mecz nie był najlepszy w naszym wykonaniu, ale mogło to też wynikać z tego, że był to pierwszy mecz w naszej hali w tym sezonie. Każdy chciał się pokazać z jak najlepszej strony i być może niejako związało nam to ręce.
Największy problem macie chyba jednak w grze na desce. Słabo zastawiacie, rywale kolokwialnie mówiąc skaczą wam po głowach i rodzą się z tego dla nich szanse na łatwe punkty.
- Na pewno musimy popracować nad zastawieniem, bo to już drugi mecz, w którym rywale zbierają nam za dużo piłek w ataku. W przedsezonowych meczach też mieliśmy z tym problemy, ale nie były one aż tak ogromne jak w tych spotkaniach z Turowem i Startem. Musimy jednak pamiętać, że gramy bez Kacpra Borowskiego i Michała Nowakowskiego, dlatego też niejako z musu Jarek Mokros musi łatać po nich dziury. Czekamy na chłopaków i mam nadzieję, że oni nam pomogą, ale my sami również musimy się bardziej skupić na zastawianiu.
Wasza dyspozycja z początku tego sezonu jest chyba jeszcze daleka od optymalnej?
- To jest początek sezonu i ciężko mówić o optymalnej dyspozycji. Wiadomo, że wszyscy szykują formę na play-offy i na maj, bo to jest summa summarum najważniejsze. Wiadomo, że teraz jednak, jak nie ma szóstek, to każde zwycięstwo się liczy, tym bardziej, że pretendentów do miejsca w play-offach jest naprawdę wiele. Musimy łapać te punkty, ale na razie łapiemy także swój styl gry i z każdym tygodniem powinno być coraz lepiej.
Czy osobiście jesteś zadowolony z roli, jaką pełnisz w zespole i z liczby minut, jakie spędzasz na parkiecie?
- Często dostaje to pytanie, ale rola jest jaka jest. Trenuje normalnie i staram się, jak tylko mogę. Mam nadzieję, że będę miał zaufanie od trenera, bo naprawdę na treningach się staram. Liczę, że zostanę doceniony i będzie coraz lepiej. Jednak tak jak mówię, że czas, który otrzymywałem na sparingach, czy teraz w lidze staram się spożytkować jak najlepiej.
Zgodzisz się ze stwierdzeniem, że im dłużej jesteś na parkiecie, tym grasz lepiej? Bo pamiętam twoje spotkania z zeszłego sezonu, gdzie tymi najlepszymi były te, gdzie na parkiecie spędzałeś ponad trzydzieści minut.
- Myślę, że nie tylko ja tak mam. Jeżeli zawodnik gra przez długi wymiar czasowy to łapie pewność siebie. Zdaje sobie wówczas sprawę, że po zrobieniu jednego błędu czy niecelnym rzucie ma jeszcze ten margines błędu i zaufanie, że będzie grał dalej. W takich wypadkach głowa zupełnie inaczej funkcjonuje. Wielu zawodników tak ma, że jeżeli dysponuje tym komfortem minutowym to gra o wiele lepiej.
Teraz przed wami mecz z MKS Dąbrową Górniczą. Łatwy mecz czy trudna przeprawa na drugim końcu Polski?
- Na pewno będzie to ciężki mecz. Kolejna daleka podróż, jedziemy w zasadzie w moje rejony, bo pochodzę z Jaworzna, dlatego blisko mojego rodzinnego domu. Zobaczymy, jak to będzie. Mam nadzieję, że wyjdziemy na pełnej koncentracji i wyciągniemy wnioski z tego meczu ze Startem, tj. że nie możemy mieć takich przestojów w swojej grze. Tak naprawdę z Wikaną wygraliśmy o jeden rzut, bo gdyby Allen trafił tę trójkę na dogrywkę to mogłoby to się skończyć różnie. Od początku trzeba pokazać siłę i udowodnić, kto jest faworytem w tym spotkaniu nie tylko na papierze, ale też na boisku.
Czyli w Dąbrowie można spodziewać się jakiegoś fan clubu Tomasza Śniega?
- Mam nadzieję, że przyjedzie rzesza moich fanów. Czekam na nich już za tydzień w Dąbrowie Górniczej. (śmiech)