- Podekscytowanie. To jest słowo, które najlepiej oddaje to, co teraz czuję - mówi w przededniu rozpoczęcia rozgrywek ligowych 2014/2015 Brandon Brown, amerykański skrzydłowy w zespole Anwilu Włocławek.
[ad=rectangle]
29-latek przyjechał na Kujawy w roli zawodnika, który miał być liderem ekipy Rottweilerów, lecz póki co jego gra jest trudna do oceny. Z jednej strony, koszykarz dostarcza zespołowi bardzo dużo punktów, a jego postawa w ofensywie jest zarówno efektywna, jak i bardzo efektowna, ale z drugiej - Amerykanin nie jest tytanem defensywy i zdarza mu się gubić w ustawieniach taktycznych.
O ile jednak na początku okresu przygotowawczego wydawało się, że Browna trudno będzie namówić do podporządkowania się zespołowi, o tyle ostatnie mecze pokazały coś zupełnie przeciwnego. Postawa koszykarza nadal nie jest wolna od błędów, ale zawodnik zmienił swoje podejście. W dwóch ostatnich sparingach rzucił aż 47 punktów, a Anwil wygrał oba bardzo pewnie.
Czy Brown staje się zatem liderem zespołu, czy nadal jest tylko liderem punktowym? Na to pytanie, po części, poznamy odpowiedź już być może w piątek wieczorem. Włocławianie zagrają przeciwko Polskiemu Cukrowi Toruń na wyjeździe.
- Jestem typem zwycięzcy i zawsze chcę wygrywać. Nie znoszę porażek, a już zwłaszcza porażek w meczach o punkty. Zaczynamy rozgrywki, to jest nasz czas. Myślę, że mamy szansę zanotować naprawdę udany sezon i mam nadzieję, że nasza droga rozpocznie się w Toruniu w piątek - komentuje zawodnik.
Zarówno Brown, jak i pozostali koszykarze Anwilu, mają w pamięci wynik sparingu sprzed trzech tygodni. Wówczas torunianie zmiażdżyli włocławian aż 96:70. - O tamtym meczu oczywiście pamiętamy, ale tu nie chodzi o wzięcie rewanżu. Chcemy wygrać w piątek dlatego, że chcemy wygrywać zawsze i z każdym, a nie dlatego, by się na kimś odegrać - dodaje Brown, który czuje wielkie podekscytowanie przed rozpoczęciem sezonu 2014/2015.
- Nowy sezon to zawsze nowe emocje. Jestem podekscytowany, czuję podniecenie i adrenalinę. Czuję się po prostu jak dziecko przed Świętami Bożego Narodzenia i już nie mogę się doczekać - kończy Amerykanin.