MŚ 2014 kobiet Dzień 1: Faworyci nie zawiedli. Ważne zwycięstwo gospodyń

Już pierwszego dnia mistrzostw kibice oglądali horror w wykonaniu Turczynek. Dość szczęśliwie udało im się pokonać najgroźniejszego, grupowego rywala.

W tym artykule dowiesz się o:

Jeszcze w pierwszej połowie nic na to nie wskazywało. Dominowały bowiem Trójkolorowe, które przede wszystkim bardzo mocno broniły. Efektem tego podczas drugiej "ćwiartki" faworytki większej części publiczności zdobyły zaledwie… 3 punkty.
[ad=rectangle]
Jednak po przerwie nastąpiło przebudzenie. Duet Isil Alben  - Lara Sanders zaczął odwracać losy spotkania, wykorzystując słabszą postawę przeciwniczek. Dzięki temu straty zostały dość szybko odrobione, a trybuny hali w Ankarze oszalały.

Ostatecznie mimo naporu Francji (niespełna 50 sekund przed finiszem miała korzystny wynik) i starań Sandrine Grudy triumf przypadł miejscowym. Zrobiły one duży krok w kierunku awansu do dalszej fazy.

W innym pojedynku grupy B Kanadyjki rozprawiły się z Mozambikiem. Przez 20 minut ekipa z Ameryki Północnej miała trochę problemów i przewaga wcale nie była wyraźna. Oponent za sprawą aktywnej Lei Dongue systematycznie trafiał, wygrywając nawet jedną kwartę.

Dystans udało się osiągnąć dopiero po zmianie stron. "Trójka" Miah Langlois zapewniła trzynastopunktowe prowadzenie, którego późniejszy triumfator nie oddał.

Turcja - Francja 50:48 (14:15, 3:12, 21:10, 12:11)
Turcja: Sanders 13, Alben 12, Yilmaz 10, Caglar 4, Ivegin 3, Vardarli 3, Koksal 3, Tuncluer 2.
Francja: Gruda 11, Dumerc 8, Cata-Chitiga 6, Amant 6, Gomis 5, Ciak 5, Tanqueray 3, Tchatchouang 2, Skrela 2.

Mozambik - Kanada 54:69 (18:22, 14:13, 10:18, 12:16)
Mozambik: Muianga 14, Ngulela 13, Dongue 10, Cossa 9, Manhonga 3, Gimo 1.
Kanada: M. Langlois 11, K. Gaucher 11,T. Tatham 11, Nurse 9, Pilypaitis 8, Plouffe 6, Murphy 5, Ayim 4, Plouffe 3, Fields 1.

Na czoło grupy A wysunęły się Hiszpanki i Czeszki. Te pierwsze zgodnie z przypuszczeniami nie dały szans niżej notowanej Japonii. Azjatki odstawały praktycznie pod każdym względem, a czarę goryczy przelała "ćwiartka" numer trzy przegrana przez nie aż 4:24.

Podopieczne Lucasa Mondelo zaprezentowały przyzwoity poziom, aczkolwiek z pewnością dopiero się rozkręcają. Spustoszenie siała oczywiście znakomita środkowa, Sancho Lyttle.  Aktywna była Alba Torrens, choć do jej skuteczności można mieć zastrzeżenia.

Rywalki odpowiadały głównie trafieniami Ramu Tokashiki, ale nic nie wskórały.

Czeskie koszykarki natomiast ograły Brazylię, co należy uznać za niezły wyczyn. Wywierały bardzo mocną presję na przyjezdne z kraju kawy, efektem czego procent celnych rzutów tych ostatnich wyniósł zaledwie 26.

Kawał pożytecznej roboty wykonały Jana Vesela i Alena Hanusova. Również pochwalić należy Katerinę Bartonovą. Oprócz 7 punktów zaliczyła aż 8 asyst.

Bieg konfrontacji ustalił w dużej mierze sam początek, kiedy nasze południowe sąsiadki błyskawicznie odskoczyły. To dało im dużą pewność siebie.

Japonia - Hiszpania 50:74 (13:21, 15:21, 4:24, 18:8)
Japonia: Tokashiki 19, Takada 6, Mamiya 6, Kudeken 5, Oga 4, Kurihara 4, Oba 2, Miyamoto 2, O 2.
Hiszpania: Lyttle 19, Torrens 14, Cruz 12, Xargay 11, Nicholls 6, Palau 4, Rodriguez 4, Gil 4.

Brazylia - Czechy 55:68 (7:17, 13:10, 16:23, 19:18)
Brazylia: Santos 10, Pacheco 9, Paixao 8, Souza 8, Dantas 6, Coelho 5, Colhad 2, Ramona 2
Czechy: Hanusová 15, Vitecková 13, Burgrová 12, Veselá 11, Bartonová 7, Elhotova 6, Sedlakova 4.

W grupie C pokaz siły dała Australia. Drużyna, której barw bronią znane z polskich parkietów Erin Phillips i Belinda Snell rozbiła bezradną Kubę. Oczywiście ten występ nie może świadczyć o wielkości wygranego, gdyż poprzeczka została zawieszona stosunkowo nisko, lecz jedno jest pewne - potrafi on tuszować absencję ważnych postaci jak Lauren Jackson czy Elizabeth Cambage.

Dominacja pretendenta do medalu nie podlegała dyskusji. Eks zawodniczka Wisły Can Pack Kraków wyszła w pierwszej piątce i rozdała 3 asysty. Snell zaś dała namiastkę umiejętności strzeleckich zapisując na swoim koncie 11 punktów.

Białorusinki natomiast zastopowały Koreę Południową mimo słabego startu. Po 10 minutach przegrywały 11:23 i nic nie zwiastowało optymistycznych wydarzeń. Tyle, że ten fragment podrażnił ambicję dowodzonego przez Jelenę Leuczankę zespołu i zaraz potem obie strony szły łeb w łeb.

Upór zaprowadził podopieczne Rimantasa Grigasa we właściwe miejsce. Poza wymienioną podkoszową in plus pokazały się Katsarina Snytsina, otwierając listę strzelców oraz Nadzeya Drozd będąc nie do zatrzymania na łuku.

Kuba - Australia 57:90 (6:23, 25:22, 7:23, 19:22)
Kuba: Amargo 19, Romero 8, Povea 7, Gelis 6, Cepeda 6, Avila 6, Noblet 3, Oquendo 2.
Australia: Taylor 20, Jarry 13, Snell 11, Francis 11, Allen 9, Hodges 6, Tolo 6, Richards 5, Burton 5, Lavey 2, Mitchell 2.

Korea Południowa - Białoruś 53:63 (23:11, 7:21, 15:23, 19:15)
Korea: Park 15, Shin 12, Choi 12, Kim 9, A. Hong 7, Kim 4, Lee 3, B. Hong 2.
Białoruś: Snytsina 17, Leuchanka 10, Drozd 8, Likhtarovich 8, Papova 8, Troina 7, Anufryienka 5, Vashkevich 3, Ziuzkova 2, Tarasava 2.

Grupa D, gdzie przydzielono znakomite Amerykanki wzbudzała uwagę głównie ze względu na ich obecność. W swojej premierowej batalii bez specjalnych kłopotów odprawiły Chiny. Zresztą innego scenariusza nie brano pod uwagę.

Gdy tylko rywalki minimalnie zagrażały USA wrzucało drugi bieg i oddalało niebezpieczeństwo. Najlepiej wypadła Maya Moore razem z Brittney Griner. Tina Charles, która występowała w krakowskiej Wiśle Can Pack tylko dwukrotnie umieściła piłkę między obręczą, ale miała aż 15 zbiórek.

Co ciekawe pierwsze miejsce w tabeli na razie nie przypadło jej teamowi. Korzystniejszy bilans posiada Serbia. Bałkańska reprezentacja zabawiła się z Angolą, zwyciężając 102:42! Zawodniczki instruowane przez trener Marinę Maljković właściwie bezbłędnie wykonywały polecenia, będąc przynajmniej dwie klasy wyżej od Afrykanek.

Aby nie wdarło się zmęczenie każda z dziewczyn dostała podobną liczbę minut od sztabu szkoleniowego.

Angola zaś dostała cenną lekcję, która być może w przyszłości da efekty.

Chiny - USA 56:87 (13:20, 19:19, 8:21, 16:27)
Chiny: Chen 10, Sun 10, Shao 9, Gao 8, Yang 5, Zhang 5, Ji 3, Lu 2, Cheng 2, Huang 2.
USA: Moore 15, Griner 15, Augustus 11, McCoughtry 10, Taurasi 8, Whalen 6, Ogwumike 6, Bird 4, Dupree 4, Charles 4, Stewart 2, Sims 2.

Serbia - Angola 102:42 (22:10, 24:8, 27:18, 29:6)
Serbia: Milovanovic 16, Butulija 15, Radocaj 14, A. Dabovic 12, M. Dabovic 9, Jovanovic 8, Rad 8, Krnjic 7, Cado 6, Mandić 3, Ajduković 2, Marković 2.
Angola: Eusébio 9, Tomas 9, Mauricio 7, Guadalupe 5, Eduardo 3, Filipe 3, Viegas 2, Goncalves 2, Golome 2.

Komentarze (0)