Turniej o Puchar Mieczysława Łopatki - dzień 1: PGE Turów na plus, gościnny Śląsk

W pierwszym dniu turnieju we Wrocławiu PGE Turów Zgorzelec pokonał CSU Asesoft Ploieszti 96:92, a Śląsk Wrocław musiał uznać wyższość Banco di Sardegna Sassari przegrywając 75:95.

W pierwszym meczu Turnieju o Puchar Mieczysława Łopatki zmierzyły się drużyny mistrza Polski PGE Turowa Zgorzelec oraz CSU Asesoft Ploieszti. Podopieczni Miodraga Rajkovicia przystąpili do meczu osłabieni brakiem: Filipa Dylewicza, Łukasza Wiśniewskiego, Damiana Kuliga oraz podpisanego w ostatnich dniach Mardy Collinsa, który dołączy do zespołu w niedzielę. Początek spotkania należał do drużyny rumuńskiej w szeregach, której świetnie prezentował się Gerald Lee. W PGE Turowie niezły początek spotkania miał Jakub Karolak, ale widać było, że nieobecność czołowych graczy wyraźnie wpływała na dyspozycję drużyny ze Zgorzelca. Pierwszą kwartę minimalnie wygrali gracze Asesoftu, ale w drugiej obie ekipy grały kosz za kosz. Nieźle na pozycji rozgrywającego prezentował się Nemanja Jaramaz, a skutecznie pod koszami radził sobie Uros Nikolic. W końcówce pierwszej połowy dobra gra Jaramaza pozwoliła wyjść mistrzom Polski na jednopunktowe prowadzenie 45:44.
[ad=rectangle]

Drugą połowę dużo lepiej zaczęli gracze z Ploieszti, którzy wypracowali nawet 10 punktów różnicy. Trafiać zaczął były gracz AZS Koszalin - Dragan Labović, a kolejne punkty dokładał znakomicie dysponowany Lee. W drużynie PGE Turowa aż 12 oczek w trzeciej kwarcie zdobył Vlad-Sorin Moldoveanu i mistrzowie Polski zdołali odrobić większą część strat. Obie ekipy grały na wysokim procencie rzutów z gry, co przekładało się na wysoki wynik na tablicy. Przed ostatnią odsłoną gry zgorzelczanie tracili do rywali cztery punkty. Ostatnią kwartę otworzył Jaramaz celną trójką, ale gracze z Rumunii szybko doszli do głosu i za sprawą Labovicia i Lee szybko znów odwrócili wynik na swoją korzyść. Końcówka należała jednak do graczy mistrza Polski. Dwie akcje 2+1 najpierw Nikolicia, a później Moldoveanu pozwoliły wyjść na prowadzenie, a jakby tego było mało ten drugi trafił jeszcze za trzy. Ostatecznie to PGE Turów po bardzo ofensywnym meczu pokonał drużynę z Rumunii

PGE Turów Zgorzelec - CSU Asesoft Ploieszti 96:92 (20:21, 25:23, 24:29, 27:19)

PGE Turów: Moldoveanu 28, Jaramaz 19, Nikolić 15, Karolak 8, Chyliński 7, Zigeranović 6, Kostrzewski 5, Taylor 5, Gospodarek 3, Kurzyński 0.

CSU Asesoft: Labović 23, Lee 20, Runkauskas 14, Mohammed 12, Cooper 8, Burlacu 7, Flowers 5, Pelekanos 3, Szijarto 0.
[ad=rectangle]
Do drugiego spotkania po efektownej prezentacji przystąpili gospodarze turnieju - Śląsk Wrocław z euroligowym Banco di Sardegna Sassari. Początek meczu rozgrywany był w bardzo szybkim tempie, a wrocławianie po akcjach Jakuba Dłoniaka i Aleksandra Mladenovicia wyszli na niewielkie prowadzenie. Szybko jednak do głosu doszli gracze z Włoch wśród których brylował Rakim Sanders. Śląsk miał lekki przestój w pierwszej kwarcie co wykorzystali goście kończąc kilka akcji z rzędu i osiągnęli 11-punktową przewagę. Drugą odsłonę lepiej zaczęli gracze Śląska, a świetną zmianę dał Robert Tomaszek. Po trójce Dłoniaka WKS znów wrócił do gry. Koszykarze Banco zdecydowanie wygrywali walkę na tablicach. Nieźle prezentował się Jerome Dyson i goście kontrolowali wynik wygrywając pierwszą połowę 43:29.

Drugą połowę obie ekipy rozpoczęły punkt za punkt. Wrocławskim kibicom z niezłej strony pokazał się Roderick Trice, który skończył dwie akcje z rzędu. Gracze Banco di Sardegna Sassari wykorzystali jednak przestój w grze Śląska i powiększyli swoją przewagę do 22 punktów. Nieźle prezentował się były reprezentant Polski - David Logan. Wrocławianie wyraźnie ustępowali euroligowemu rywalowi, a na domiar złego piąty faul złapał Tomaszek. Śląsk próbował przeciwstawić się drużynie z Sardynii pojedynczymi akcjami Mladenovicia, ale przewaga cały czas oscylowała koło 20 oczek. Końcowe minuty meczu były tylko formalnością. Przewinieniem technicznym został ukarany jeszcze Miroslav Todic, który po piątym faulu nie utrzymał nerwów na wodzy. Na niewiele się to zdało bo pięć punktów z rzędu zdobył Massimo Chessa. Niestety pierwszy mecz przed własną publicznością gracze WKS-u będą musieli wymazać szybko z pamięci, ponieważ drużyna Sassari okazała się znacznie lepsza wygrywając 95:75.

Śląsk Wrocław - Banco di Sardegna Sassari 75:95 (14:25, 15:18, 19:28, 27:24)

Śląsk: Mladenović 16, Dłoniak 15 (3x3), Skibniewski 9, Hyży 6, Tomaszek 6, Ikovlev 6, Kulon 6, Trice 5, Kinnard 4, Burnatowski 2.

Sassari: Sanders 15, Dyson 13, Todic 12, Logan 11, Sosa 10, Lawal 9, Brooks jr 8, Chessa 7, Devecchi 4, Vanuzzo 3, Cusino 3.

Źródło artykułu: