Przez ostatni rok Jarosław Zyskowski junior nie uprawiał koszykówki. Koszykarz rozpoczął okres przygotowawczy w Asseco Gdynia, ale jeszcze przed rozpoczęciem rozgrywek zerwał więzadła krzyżowe. Teraz ma szansę na powrót do gry w TBL w barwach beniaminka z Torunia. - Bardzo cieszę się z tego, że dostałem szansę podpisania kontraktu w Toruniu. Chciałbym podziękować zarządowi oraz trenerom za szansę po roku bez koszykówki. Ostatnie 9 miesięcy codziennie chodziłem na siłownię i basen. Mam spory głód gry, codziennie przed snem myślę o pierwszym meczu po powrocie - stwierdził na sam początek środowej konferencji prasowej Jarosław Zyskowski junior.
[ad=rectangle]
Kilka sezonów temu pierwszym trenerem drużyny z Torunia był Jarosław Zyskowski. Czy rozmowa z ojcem miała wpływ na wybór klubu do gry? - Rozmawialiśmy z ojcem na temat Torunia, wspólnie analizowaliśmy różne oferty. Zadecydowała osoba szkoleniowca oraz postać trenera ds. przygotowania fizycznego. Cieszę się, że w grodzie Kopernika pracują Dominik Najorczyk oraz Milija Bogicević - powiedział dwudziestodwuletni zawodnik.
Dwudziestodwuletni skrzydłowy nie chciał powiedzieć, jakie są jego zalety na parkiecie. Wskazał natomiast jedną ze swoich wad, nad którą pracował podczas leczenia kontuzji. - Główną moją wadą były warunki fizyczne. Przez ostatnie miesiące skupiłem się na fizyczności i przez dziewięć miesięcy przybrałem 6 kg masy mięśniowej. Mój niedawny wyjazd do Stanów Zjednoczonych miał mnie rozwinąć czysto koszykarsko: kozłowanie, rzuty, gra tyłem do kosza - wyjaśniał wychowanek WKK Obiekty Wrocław.
W trakcie swoich treningów po drugiej stronie oceanu Jarosław Zyskowski miał okazję trenować z zawodnikami występującymi w NBA.- Miałem parę sesji treningowych z Tobiasem Harrisem z pierwszej piątki Orlando Magic, bodajże dwa treningi z Kembą Walkerem (Charlotte Hornets). Na paru zajęciach był także Sylven Landesberg występujący ostatnio w Maccabi Tel Awiw. Na sam koniec graliśmy 1 vs 1. Dobrze jest zobaczyć trening zawodników z NBA, taki wyjazd otwiera oczy. Można dużo na ten temat mówić, ale po prostu trzeba to zobaczyć.
Dla skrzydłowego był to już drugi wyjazd na treningi do USA. Czy w postawie zawodnika widać postęp? - W Polsce sporo trenujemy 5 vs 5, natomiast po drugiej stronie Oceanu głownie trenuje się indywidualnie. Z niektórymi ćwiczeniami spotkałem się pierwszy raz i popełniałem banalne błędy. Wydaje mi się, że w tym roku byłem na tych treningach lepszy niż rok temu. Zauważył to nawet amerykański trener, który mówił o lepszej pracy nóg w moim wykonaniu. Właśnie praca stóp oraz mowa ciała są dla nich bardzo ważne. Zdaniem trenera wyglądało to znacznie lepiej niż rok temu, gdy pierwszy raz byłem tam z Jakubem Parzeńskim - zakończył Jarosław Zyskowski.