Danilo Mijatović - Serbia czy Polska?

Były skrzydłowy Anwilu Włocławek Danilo Mijatović odpoczywa obecnie w rodzinnej Serbii, ale nie ma nic przeciwko temu, by w kolejnym sezonie wrócić do Polski. Pytanie - czy znajdą się na niego chętni?

W tym artykule dowiesz się o:

Trzech Serbów zaczynało przygodę z Anwilem Włocławek w lecie 2013 roku: jako pierwszy trener Milija Bogicević, który najpierw uznał, że chce współpracować ze skrzydłowym Danilo Mijatoviciem, a następnie z rozgrywającym Dusanem Katniciem.
[ad=rectangle]
Dzisiaj we Włocławku nie ma już całej trójki. I całej trójki we Włocławku już nie będzie. Trener Bogicević podpisał w zeszłym tygodniu umowę z beniaminkiem Tauron Basket Ligi, Polskim Cukrem SIDEn Toruń, podczas gdy Katnić opuścił Kujawy już w połowie sezonu, rozczarowując na całej linii.

Z klubem rozstał się także Mijatović, który tuż po zakończeniu sezonu wrócił do rodzinnej Serbii. Jego ojczyzna zmagała się ostatnio z największym kataklizmem naturalnym od lat - powodzią - ale sam zawodnik oraz jego rodzina nie mieszkają na terenach zagrożonych.

- U nas było spokojnie, ale Serbia to nie jest duży kraj. Wszędzie mam znajomych, momentami ciężko oglądało się wiadomości. Teraz jest już jednak zdecydowanie lepiej. Powoli radzimy sobie z tym wszystkim - mówi koszykarz, który po sezonie spędzał sporo czasu z rodziną, ale w ostatnim czasie wrócił do treningów.

- Z jednej strony chciałem być blisko najbliższych, bo przecież nie widzieliśmy się dostatecznie długo, ale jednak nie umiem tak po prostu rzucić wszystkiego i zacząć leżeć na kanapie. Stąd dzieliłem czas na rodzinę oraz pływanie, trochę tenisa. Odpoczywałem jedynie od koszykówki, bo czasami tak jest lepiej. W planach mam jeszcze wakacje na Majorce z narzeczoną, żeby nadrobić ostatni czas. Do pełnych treningów i do koszykówki wrócę pod koniec obecnego miesiąca - dodaje Mijatović.

Wśród kibiców Anwilu 30-letni Serb nie miał zbyt dobrej passy. Prawdę mówiąc, na palcach jednej ręki można policzyć wystepy z całego sezonu, po których fani Rottweilerów mogli być zadowoleni z jego postawy.

Mijatović dobrze sprawdzałby się w roli rezerwowego gracza na kilkaście minut w meczu. Wobec problemów kadrowych Anwilu często jednak musiał grać jako starter, około 30 minut w każdym spotkaniu, i wówczas zdecydowanie częściej nie spełniał oczekiwań.

Czy to oznacza, że sezon 2013/2014 był dla niego zarazem pierwszym, jak i ostatnim w polskiej ekstraklasie? - Słyszałem, że w polskiej lidze będzie w przyszłych rozgrywkach więcej zespołów, niż w tych, więc kto wie... Ja, wbrew pozorom, będę dobrze wspominał grę w Anwilu. Sezon był trudny, było wiele problemów, ale niemniej jednak czułem się we Włocławku dobrze - opowiada skrzydłowy.

Nie ma oczywiście możliwości, by koszykarz po raz drugi znalazł się w kadrze Anwilu Włocławek, ale w innych klubach? Tym bardziej, że sam zawodnik jest raczej sceptycznie nastawiony do gry w swojej ojczyźnie.

- Mam kilka kontaktów w Serbii oraz Polsce. W Serbii raczej ciężko jest graczom doświadczonym, bo u nas mocno forsuje się młodzież, co jest oczywiście zrozumiałe. Tymczasem liga u was będzie szersza... Zobaczymy. Mój agent odebrał już kilka sygnałów odnośnie angażu na nowy sezon, ale póki co brakuje konkretów - dodaje Serb.

Nieoficjalnie źródła łączyły Mijatovicia z klubem z Torunia, co zrozumiałe ze względu na fakt, że tam angaż znalazł trener Bogicević. Ten wariant jest jednak bardzo mało prawdopodobny.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: