Koszykarze Trefla Sopot zrealizowali swój cel w dwóch pierwszych meczach w Zielonej Górze - wygrali jedno spotkanie i przejęli atut własnego parkietu w rywalizacji półfinałowej. Teraz to ekipa z Trójmiasta może zakończyć tę serię w Ergo Arenie. - Na pewno cieszy to zwycięstwo. W pierwszym meczu ze Stelmetem mieliśmy chyba zbyt dużo euforii po wygranej z Czarnymi, z kolei w drugim spotkaniu pokazaliśmy więcej "pazura", charakteru i to przyniosło dobre efekty - zaznacza Marcin Stefański, kapitan Trefla Sopot.
[ad=rectangle]
Koszykarze Trefla Sopot pomimo porażki w pierwszym meczu nie załamali się i pokazali charakter. Od samego początku dyktowali warunki gry, na które Stelmet nie potrafił zbytnio odpowiedzieć. Kluczem do wygranej była z pewnością defensywa, w której żółto-czarni spisywali się naprawdę przyzwoicie. - Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że możemy z nimi wygrać w tym drugim spotkaniu. Myślę, że to podejście oraz wiara w sukces były kluczowymi elementami - dodaje Stefański.
Przed drugim spotkaniem dużo mówiło się o zmęczeniu, które może dopaść ekipę z Sopotu. Gracz Trefla przyznaje jednak, że zmęczenie na tym etapie sezonu doskwiera tak naprawdę wszystkim ekipom. - Te dwa mecze kosztowały obie ekipy bardzo dużo sił. Jednak to jest półfinał i nikt tak naprawdę nie myśli o zmęczeniu, ponieważ to jest najważniejsza część sezonu - podkreśla Stefański.
Trzecie spotkanie odbędzie się we wtorek, z kolei czwarty mecz w czwartek. Czy wówczas poznamy finalistę? - Na razie koncentrujemy się na wtorkowym spotkaniu, bo moim zdaniem to będzie kluczowy mecz dla naszej rywalizacji. Walczymy o zwycięstwo, ale zdajemy sobie sprawę, że czeka nas niezwykle trudne zadanie, bo Stelmet to bardzo silna drużyna - ocenia Stefański.