Jest takie powiedzenie w świecie koszykarskim, w sposób bardzo obrazowy określające formę zawodnika, że nawet gdyby rzucił krzesłem do kosza, byłyby punkty. To określenie doskonale odzwierciedla formę Łukasza Majewskiego w ćwierćfinale play-off z Anwilem Włocławek.
[ad=rectangle]
Niespełna 32-letni skrzydłowy imponował dyspozycją rzutową w meczach ze swoim byłym kubem (grał w barwach Anwilu w latach 2010/2012) i nie będzie ani krztą przesady w sformułowaniu, iż bez niego awans Rosy do półfinału byłby poważnie zagrożony.
W pięciu meczach Majewski notował średnio 15,8 punktu i 6,2 zbiórki. Na uwagę zasługują zwłaszcza rzuty trzypunktowe koszykarza. Skrzydłowy Rosy trafił aż 17 trójek w tej serii, oddając 32 próby, czyli zanotował skuteczność na poziomie 53 procent w tym elemencie! Kibice Anwilu z pewnością doskonale pamiętają moment z meczu numer pięć, w którym, w drugiej połowie starcia, Majewski niemalże zanotował stratę, ale zdążył uratować piłkę mniej więcej 10 metrów od kosza i zdając sobie sprawę, że kończy się czas 24 sekund, obrócił się, oddał rzut i... trafił.
Ogółem Rosa pokonała Anwil 3-2, choć rozpoczęła serię od dwóch porażek. - W pierwszych meczach trochę zabrakło nam szczęścia, ale już w pojedynkach w domu pokazaliśmy inną grę. Zdaliśmy sobie sprawę, że na "chodzonego" nie wygramy z Anwilem. Dlatego przyspieszyliśmy tempo, było więcej ruchu w ataku, zabiegaliśmy rywala i to dało nam sukces - mówił Majewski po ostatnim zwycięstwie w ćwierćfinale.
Wygrana nad Anwilem oznacza półfinał, w którym na Rosę od kilka dni czekał PGE Turów Zgorzelec. Wicemistrz Polski łatwo ograł w swojej parze AZS Koszalin 3-0 i teraz zamierza pokonać klub z Radomia. Nowicjusz w najlepszej czwórce natomiast myśli natomiast o sprawieniu niespodzianki.
- Rywal jest od nas sporo lepszy, ma lepszych koszykarzy, choć oczywiście tylko na papierze. W dotychczasowych meczach podgryzaliśmy ich trochę i teraz będziemy chcieli zrobić to samo. Wygraliśmy z nimi raz w fazie szóstek, więc wiemy jak to zrobić - komentował Majewski.
W meczach z Anwilem, obok Majewskiego, bardzo dobrą formę znaleźli ponadto Jakub Dłoniak (16,6 punktu), Kirk Archibeque (13,6) i Korie Lucious (10), ale bardzo ważne cegiełki dodawali rezerwowi, np. Jakub Zalewski czy Kim Adams. Jeśli Rosa chce marzyć o sprawieniu niespodzianki i wyeliminowaniu PGE Turowa, musi liczyć zarówno na swoich liderów, jak i zawodników drugiego planu, bo jak mówił Majewski... - To już nie są żarty, więc jeśli chcemy wygrywać, najważniejsza jest drużyna.
[b][url=http://www.facebook.com/Koszykowka.SportoweFakty]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
[/url][/b]