W przegranym meczu z Treflem gracze Rosy zebrali aż 13 piłek mniej od rywali (29:42 w tym elemencie). - Patrząc na pierwsze spotkania w lidze szóstek nie możemy wyciągać zbyt daleko idących wniosków, bo jest to paradoks, ale również przegraliśmy w nich "deskę". Ani jednego spotkania nie wygraliśmy w tym elemencie. To jest istotne dla trenera, ponieważ zawsze nas na to uczulał, to jest nasza bolączka - podkreśla Łukasz Majewski.
Słabsza postawa radomskiej drużyny w tym elemencie jest po części spowodowana brakiem Kirka Archibeque'a, choć nawet z tym zawodnikiem w składzie ekipa z Mazowsza przegrywała w tym elemencie. - Cały czas mówimy wokół tego samego problemu - wypadł nam Kirk, wiemy, jaka jest jego wartość. Niech rzuci zero punktów, ale jest na boisku, stoi pod koszem, zrobi zamieszanie na zbiórce - zaznacza "Maja". - Niech rzuci ktoś inny, nie Kirk, ale dzięki niemu jest więcej miejsca na obwodzie. Ja sam mam świadomość tego, że jeżeli on jest na boisku, to mogę sobie "odetchnąć" przy rzucie. Jeśli go nie ma, to jest problem - przyznaje.
"Dziurę" po potężnie zbudowanym centrze starają się "załatać" inni zawodnicy, m.in. Kim Adams. - Kim jest rewelacyjnym chłopakiem, najfajniejszym z Amerykanów, z jakimi grałem w różnych zespołach. On sam wie jednak, że nie da zespołowi tyle w ataku, ile Kirk - zwraca uwagę Majewski. - Wejdzie, da 15 energicznych minut, gra super w obronie, włoży piłkę dwa razy z góry, pociągnie zespół, ale wiemy i nie zapominajmy o tym, że Kirk był tą pierwszą "piątką", na nim w pewnym stopniu opierała się taktyka trenera, ułatwiająca reszcie zawodników lepsze granie - nie ukrywa.
Jedno jest pewne - bez Archibeque'a gra i wyniki Rosy wyglądają dużo gorzej. - Koło się zamyka. Nie chcę się tłumaczyć, bo potem ludzie będą mówić, że przegraliśmy w pierwszej rundzie play-offów i odpadliśmy, bo nie było Kirka. Z drugiej strony poszczególni gracze muszą złapać odpowiedni rytm, a tego póki co nie ma - kończy Majewski.