Mecz z Farmaceutami nie był kluczowym w kontekście walki o czołową ósemkę dla podopiecznych Igora Milicicia. Gospodarze jednak perfekcyjnie wykonywali założenia taktyczne, a głównymi było ograniczenie gry Kevina Johnsona. W pełni się to udało, gdyż najlepszy zbierający ligi zaliczył jeden ze słabszych występów w tegorocznych rozgrywkach.
- Wielkie gratulacje dla moich chłopaków, że wyszli na ten mecz bardzo poważnie, bo wiedzieliśmy, że Polpharma gra taką koszykówkę, która jest bardzo niebezpieczna, jeśli nie bierze się jej na poważnie - przyznał trener AZS-u Koszalin. - Wykonaliśmy kawał dobrej roboty, bo pamiętamy spotkanie w Starogardzie, gdy Johnson ustanowił rekord ligi w zbiórkach w ataku i naszym założeniem było go ograniczyć. Udało nam się to prawie w 100 procentach - dodał.
W pojedynku z Kociewskimi Diabłami na parkiecie nie pojawił się Krzysztof Szubarga. Lidera koszalinian świetnie zastąpił jednak LaceDarius Dunn, zdobywca 13 punktów oraz 7 asyst. Najbardziej chwalonym graczem był jednak... Piotr Dąbrowski. Pomimo że nie zdobył w swoim drugim starciu z rzędu nawet punktu, to świetnie zatrzymał obwodowych rywali.
- Udało nam też się dać odpocząć pewnym zawodnikom, aby nie męczyli się przez pełne 40 minut - cieszył się Igor Milicić. - Chciałem dodatkowo pochwalić gracza, który wykonał olbrzymią pracę w tym meczu i poprzednim, ale nie zdobył żadnego punktu. To Piotr Dąbrowski, który wyrósł na najlepszego obrońce ligi. Chcę go specjalnie pochwalić za to co zrobił w dwóch ostatnich meczach, bo wiadomo, że mieliśmy trudną sytuację bez Szubiego, ale myślę, że go godnie zastąpiliśmy i nie było widać jego braku w naszej grze.