Sopocianie w tej chwili mają dwa punkty straty do PGE Turowa oraz Stelmetu Zielona Góra, ale sytuacja w tabeli mogłaby wyglądać zupełnie inaczej, gdyby Trefl utrzymał 18-punktową przewagę w starciu z ekipą ze Zgorzelca.
- Zabrakło minuty albo dwóch, żeby postawić tę "kropkę nad i" i wygrać ten pojedynek z PGE Turowem Zgorzelec. Coś podobnego było w starciu Energi Czarnych z Turowem, gdzie gospodarze wówczas prowadzili sporą różnicą, ale przegrali. Szkoda, bo prawie mieliśmy wygrany mecz, ale wiemy, że prawie robi wielką różnicę - zaznacza Marcin Stefański, kapitan Trefla Sopot, który zaznacza jednak, że zespół w ostatnim czasie robi progres w swojej grze.
- Dobra gra optymistycznie nastraja przed tymi najważniejszymi meczami. Szkoda tej porażki, ale wierzę, że szczęście będzie nam sprzyjało w kolejnych meczach - dodaje Stefański.
Sopocianie w sobotę grają w Zielonej Górze. W tym sezonie już raz Treflowi udało się pokonać Stelmet w Winnym Grodzie. Było to spotkanie w ramach Superpucharu Polski. - Udało się nam już raz wygrać w Zielonej Górze, więc dlaczego mielibyśmy teraz tego nie powtórzyć? - zastanawia się gracz Trefla Sopot, który przy okazji komplementuje ekipę z Zielonej Góry.
- Stelmet to bardzo dobra drużyna, w której jest wiele znakomitych indywidualności. Koszarek i Dragicević i jeszcze kilku innych koszykarzy jest naprawdę bardzo groźnych. Trzeba ich powstrzymać - ocenia Stefański.